|
Jedziemy do Lodowca Svatisen, po drodze ponownie przekraczając krąg polarny. Żegnaj daleka północy! |
|
Niestety zachorowałam na skórę z renifera i Zbyszko musiał zapolować ze swoją kartą kredytową :D |
|
Mój rycerz po polowaniu zajął się konsumpcją gulaszu z (a jakże!) z renifera |
|
Ponieważ tego ranka jechaliśmy aż spod Saltstraumen udało się dostać w okolice lodowca Svatisen dopiero późnym popołudniem |
|
Łódka już nie pływała więc postanowiliśmy iść pieszo dookoła jeziora, tym bardziej, że internet opisywał szlak |
|
Przeskakując przez strumyki i wodospady... |
|
Klucząc po kostki po podmokłych łąkach... |
|
Poddaliśmy się po spotkaniu z wyjątkowo rwącym i szerokim potokiem...po czterech godzinach przemoczeni wróciliśmy na punkt startowy z zamiarem dotarcia do lodowca nazajutrz. |
|
Solidnie się rozpadało więc zaprosiliśmy na drinka pod daszek (pod którym właścicielka za drobną opłatą pozwoliła nam rozbić namiot) Francuzów, którzy próbowali gotować jedzenie pod podniesioną klapą bagażnika samochodu. Impreza się rozkręciła mimo ulewy, była Żubrówka i Żywiec, patisony, francuskie słodycze prosto z Lyonu.
With our new friends from France. |
|
A koło południa podjęliśmy kolejną próbę dotarcia do lodowca, tym razem łódką |
|
Jeszcze przez 1,5 h od pomostu przy którym zatrzymywała się łódka szliśmy pod górę a potem 1,5 h w dół, więc wczorajsza decyzja powrotu okazała się ze wszechmiar słuszna, tym bardziej, że gdybyśmy nie zawrócili przemoklibyśmy do suchej nitki podczas wieczornej ulewy. |
|
Droga przez księżycowy krajobraz do lodowca Svatisen |
|
Cały czas pod górę wśród czerwonawych skał |
|
Pierwsze jeziorko z błękitną wodą, swoją drogą woda z okolicznych strumieni jest po prostu przepyszna! |
|
Udało się! Tym razem osiągnęliśmy cel! Jęzor lodowca w tle, |
|
Widoki obłędne...zdjęcia wszystkiego nie oddają... |
|
I ten błękit śniegu... |
|
Wracamy... |
|
Podziwiając krajobrazy |
|
Zasłużone piwko po powrocie na łódkę |
|
Z tej perspektywy wodospady na brzegach jeziora wyglądają urzekająco... |
|
Tarasik na którym pozwolono nam rozbić namiot, daszek świetnie chronił przed deszczem. |
|
Widok z tarasu |
|
Po wspinaczce wzięłam orzeźwiającą kąpiel w krystalicznie czystej wodzie spływającej wprost z lodowca |
|
Ruszamy w dalszą drogę, pośród deszczu i słońca... |
|
Niepozorny norweski wodospad spotkany przypadkiem po drodze |
|
Zbyszko przy wodospadzie Laksforsen |
a na koniec filmik ze strumyczkiem pod lodowcem Svatisen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz