|
Gdzieś na równinach Laponi |
|
Skrzyżowanie niemieckiego motocykla z samochodem terenowym wyposażonego we własne zapasy paliwa |
Samochód
to wygodny i szybki sposób podróżowania po krajach skandynawskich.
Drogi dobre, komunikacją publiczną nie da się natomiast dojechać
wszędzie i natychmiast. Pewien kłopot, to koszty paliwa. Litr
benzyny 95 to wydatek około 7-8 zł. W Szwecji i Finlandii
minimalnie taniej niż w Norwegii, ale różnice w sumie niewielkie.
Cóż jednak począć? Sposób na to zaprezentował eksperymentalny pojazd
Wehrmachtu, na który
natrafiliśmy w okolicach Drogi Trolli. Dziwne skrzyżowanie
motocykla i samochodu terenowego, ze specjalnymi miejscami na cztery solidne
kanistry. Właściciel miał zresztą może inny jeszcze powód do
takiej zapobiegliwości. Ostrzegano nas, że problemem mogą
okazać się odległości pomiędzy stacjami benzynowymi i to się
potwierdziło. O dziwo, nie na północy, w Laponii czy w okolicach
Nordkappu, ale w Norwegii południowej. Przykładowo, jadąc drogą
nr 50 od rozjazdu z E 16 w okolicach Fl
åm,
aż do miejscowości Hol (w pobliżu której łączy się z drogą nr
7) nie znajdziemy żadnej stacji benzynowej na przestrzeni ponad 100
km., czyli na całej tej trasie. Niewiarygodne! Nawet przy
niemieckich autostradach stacje występują częściej i ustawiono
znaki informujące o odległości do następnej. Tutaj brak
jakiegokolwiek ostrzeżenia, a droga wiedzie przez teren zupełnie
dziki. Tylko góry, tunele, góry i jeziora, jeden camping, a w innym
miejscu grupka domków letniskowych. Wjechaliśmy tam mając paliwa
na 160 km. Do tej stacji w Holm dotarliśmy już z duszą na
ramieniu, błogosławiąc jej obecność. Wiele stacji, podobnie
zresztą jak i ta, jest zautomatyzowanych i przyjmuje tylko karty
płatnicze lub kredytowe. Obsługa prosta (co nie zawsze jest regułą,
np. na Cyprze), po włożeniu karty często pojawia się nawet menu w
języku polskim. Na wszelki wypadek warto mieć jednak dwie karty. Mogłoby
się wydawać, że w takim kraju jak Norwegia, posiadającym własne
złoża ropy naftowej oraz słynącym z uczciwości nie ma szans
natrafienia na złe, „ochrzczone” paliwo. A jednak, nam się
udało. Zatankowaliśmy coś takiego na stacji sieci Best w
miejscowości Mo i Rana (to podwójne, obecnie połączone,
miasteczko pomiędzy Trondheim a Narwikiem). Mniej więcej godzinę
później zapaliła się kontrolka złego spalania. Jak wiadomo, ten
irytujący znaczek może oznaczać wszystko albo nic. W Norwegii ta
świecąca się lampka kosztowała nas jednak sporo nerwów. Zgasła
następnego dnia, mniej więcej godzinę po kolejnym tankowaniu. Jeżeli
ktoś chce szybko dojechać na północ, np. na Nordkapp, to polecam
drogi szwedzkie. Na bardzo długim odcinku porządna autostrada,
poprowadzona jak strzelił po płaskim terenie. Brak właściwie
specjalnych widoków do podziwiania, to i stawać nie ma po co. Drogi
i autostrady w Szwecji są darmowe. W Norwegii drogi bardziej kręte,
górskie, mnóstwo naprawdę imponujących mostów oraz bardzo
długich tuneli. A widoki zmuszają wręcz do tego, aby stawać co 5
min. i robić zdjęcia! Jeżeli po godzinie nie uodpornisz się na
taką sytuację, to nigdzie nie dojedziesz. Oto kilka przykładowych widoczków które na tyle nas zachwyciły, że zatrzymaliśmy się by zrobić fotki :P
|
Laponia |
|
Fiord Alta |
|
Lofoty |
|
Fiord Alta |
|
Wynurzające się zza chmur Lofoty |
|
Droga Atlantycka |
|
Na Drodze Trolli |
|
W drodze na górę Dalsnibba |
|
Jeden z przydrożnych wodospadów |
|
Bliżej nieokreślony fiord |
|
na Drodze Trolli |
Sporo odcinków w Norwegii jest ekstra
płatnych – tunele, mosty, wybrane fragmenty dróg szybkiego ruchu.
Kamery fotografują przejeżdżające samochody. Tu 30 koron, tam 20,
ówdzie 60 i po pewnym czasie przychodzi do domu zsumowany rachunek.
Podobno lepiej zapłacić za pierwszym razem, kary za nieuregulowanie
należności potrafią okazać się bardzo wysokie. Podobnie zresztą
jak i mandaty za przekroczenie prędkości, złe parkowanie oraz
jazdę bez pasów bezpieczeństwa. Fetyszem jest nadto pierwszeństwo pieszych na
pasach. Miejscowi zwykle przestrzegają tych ograniczeń, może z
wyjątkiem prędkości. Tu i tam można spotkać bryki prujące ile
fabryka dała albo przynajmniej na ile warunki faktycznie pozwalają.
Może to już zaaklimatyzowani w Skandynawii Polacy? Dodatkowy sposób
prześladowania jedynej mniejszości, wobec której można to jeszcze
robić bezkarnie w czasach powszechnie obowiązującej political
correct,
czyli białych, heteroseksualnych, pełnosprawnych mężczyzn
jeżdżących samochodami – jak zauważył nieodżałowany Jeremy
Clarkson w Top
gear, to specjalne opłaty za wjazd do miasta, czyli po prostu
średniowieczne myto. O ile w Szwecji obowiązuje to w ośrodkach
naprawdę dużych, np. w Sztokholmie czy Göteborgu
i jest zorganizowane w sposób kulturalny (nie dotyczy autostrad
tranzytowych poprowadzonych niegdyś zapewne poza miastem, a obecnie
przecinających obrzeża centrum), o tyle w Norwegii dla
samochodziarzy nie ma żadnej litości! Nieważne, że jedziesz
autostradą i nie masz zamiaru stawać w Oslo. Wjechałeś do miasta
(bo tak wiedzie autostrada), to płać – kamera czeka. Płatnym
potrafią zrobić wjazd nawet do takiej dziury jak Harstad na
Lofotach, przez które trzeba przejechać, aby dotrzeć do „dział
Adolfa”, czyli poniemieckiej baterii armat 406 mm (największe na
świecie, oryginalnie zachowane działa zainstalowane na lądzie).
|
Zwierzaki uciekające nieśpiesznie spod naszych kół |
|
Trzeba się zatrzymać, renifer wybrał się na spacer |
Dodatkowe
atrakcje to zwierzęta na północnych drogach. W Laponii renifery
skubiące trawę na poboczu i spacerujące po szosie to nic
niezwykłego. Nie boją się ani samochodów, ani ludzi. Te pierwsze
przystają, ci drudzy często fotografują. Mniej chętne do
pozowania są łosie, przed którymi gęsto ostrzegają znaki drogowe
w Szwecji, Finlandii i Norwegii. Trafić na takiego nie jest już
jednak tak łatwo. My spotkaliśmy jednego. Przebiegł przez drogę E
6 około 100 km. na północ od Trondheim. Zdarzyło się to ok.
23.30, ale światłą nie brakowało. Niestety, zanim udało się
nastawić aparat, łoś zniknął wśród drzew.
|
Jak widać drogi w Norwegii potrafią być naprawdę strome...tu akurat przypadkowa droga... |
|
Inny przykład to Droga Orłów sprowadzająca do Geirangerfiord |
|
Albo Droga Trolli... |
|
Drogi mają spore nachylenie... |
|
W razie problemów jednak uczynne trolle pomagają wjechać na górę... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz