|
Pierwszy rzut oka na Villa Romana del Casale |
Po
robiących wielkie wrażenie świątyniach Agrygentu oraz cudzie
natury – Schodach Tureckich postanawiamy zwiedzić kolejne miejsce,
reklamowane jako wielka atrakcja Sycylii – mozaiki w Villa Romana
del Casale. To pochodząca z ok. 300 r. n. e. posiadłość,
prawdopodobnie ośrodek dużego majątku ziemskiego. Musiała należeć
do wysoko postawionej osobistości, rzymskiego arystokraty, może
nawet członka rodziny cesarskiej. Kompleks budynków obejmował
kilkadziesiąt pomieszczeń, zarówno mieszkalnych jak i łaźni oraz
sal gimnastycznych. Właściciel traktował willę jako miejsce
wiejskiego odpoczynku, zażywając zapewne przyjemności polowania w
okolicznych, górskich lasach. Zniszczona w dobie zawieruchy
towarzyszącej upadkowi imperium w V w. była jednak częściowo
użytkowana aż do XII w., gdy pogrzebało ją osunięcie się ziemi
i została ostatecznie opuszczona. Odkryta w XX w., została
stopniowo odsłonięta w wyniku prac archeologicznych. W 1997
kompleks wpisano na listę światowego dziedzictwa kulturowego
UNESCO. Sławę zawdzięcza licznym, dobrze zachowanym mozaikom
zdobiącym posadzki poszczególnych pomieszczeń.
Aby
dotrzeć do tego położonego wgłębi wyspy obiektu wyruszamy z
wybrzeża, odbijając w miejscowości Gela z drogi SS 15 na szosę nr
117 bis. Po około 40 km. dojeżdżamy do miasteczka Piazza Armerina,
w pobliżu której znajduje się willa. Po drodze możemy obserwować
zmieniające się otoczenie. Coraz więcej wzgórz, pojawiają się
głębokie doliny, w których zachowały się lasy. Niegdyś
pokrywały obficie całą wyspę, później wycięto je w większości
dla celów gospodarczych, co czyni obecnie krajobraz wnętrza Sycylii
monotonnym oraz powoduje problemy klimatyczne. O lasy dba się teraz
na wyspie, ale nadal jest ich niewiele. Sama miejscowość
rozczarowuje, niezbyt duża ale zatłoczona, ulice zapchane
samochodami. Odnalezienie samej willi okazuje się zadaniem
niełatwym. Brakuje wyraźnych oznaczeń, nieliczne drogowskazy wiodą
bardzo krętymi uliczkami i kilkakrotnie szlak się urywa. Błądzimy
około godziny, pytając raz po raz o drogę. W końcu trafiamy na
miejsce, to wąska dolina, porośnięta gęstym lasem. Dzisiaj pomoże
zapewne nawigacja satelitarna, łatwo dostępna po zniesieniu
roamingu w UE. W 2014 r. stanowiło to jeszcze pewien problem.
|
Wkraczamy na teren posiadłości wiele sobie obiecując. |
W
sąsiedztwie willi działa kilka restauracji, stajemy w jednej z nich
na kawę i słodką przekąskę. Nie polecamy, ceny dość wysokie, a
jakość kawy i ciasta – jak na Włochy – bardzo przeciętna. No
ale to zwykła przypadłość miejsc turystycznych. Pewnie lepiej
zjedlibyśmy w miasteczku (po znalezieniu jakimś cudem miejsca
parkingowego). Przykra niespodzianka to płatny parking obok willi, w
połączeniu z brakiem możliwości pozostawienia samochodu przy
drodze – to z kolei wynika z układu terenu oraz obstawienia
jedynej szosy zakazami parkowania. Na Sycylii to rzadki przypadek,
zwykle w pobliżu znanych nawet obiektów parkingi są bezpłatne:
Segesta, Selinut, Schody Tureckie... Można dojechać autobusem z
Piazza Armerina (z Piazza Sen. Marescalchi), ale odjazdy tylko o 9,
10, 11 oraz 16, 17 i 18 (powrotne z willi 30 min. później).
Ponieważ jednak samo dotarcie do miasteczka zajmie kilka chwil,
trudno zdążyć choćby na 11.00. Ewentualny spacer (ok. 1 h w każdą
stronę) jest może i w miarę przyjemny ze względu na malowniczą
okolicę, ale samo zwiedzanie willi trwa i tak 2-3 h., co oznacza
zbyt dużą stratę czasu przy objeździe tak rozległaj i pełnej
atrakcji wyspy jak Sycylia. W sumie najlepszą opcją pozostaje i tak
samochód. Willa otwierana jest o godz. 9.00 i zamykana na godzinę
przed zmrokiem. Cena biletu 10 euro (2014 r.).
Skoro
już przyjechaliśmy i zaplanowaliśmy przeznaczyć ten dzień na
zwiedzanie willi, to oczywiście weszliśmy. Szczerze jednak
przyznam, że spotkało nas rozczarowanie. Może nie jesteśmy
wielkimi miłośnikami starożytnej sztuki mozaiki? Może tutejsze
ustępują jednak wczesnobizantyjskim w kościele św. Wita w
Rawennie (gdzie zresztą dojazd szybszy i łatwiejszy, a samo
zwiedzanie o wiele krótsze)? A może po wrażeniach z poprzednich
dni ta atrakcja wydała się nam mniej godna uwagi? Dość
powiedzieć, że w sumie snuliśmy się po kolejnych salach i
pomostach, z pewnym znużeniem przyglądając się zdobiącym podłogi
wizerunkom ułożonym z drobnych kamyków. Liczyłem w skrytości
ducha, że atmosferę ożywią wizerunki młodych dziewcząt
oddających się grze w piłkę oraz innym formom ćwiczeń,
umieszczone w łaźniach i salach gimnastycznych. Niestety,
starożytni mieli chyba trochę odmienne od naszych gusta w
odniesieniu do urody kobiecej, a może to mistrzowie sztuki układania
mozaiki nie stanęli na wysokości zadania? Dość, że dziewczęta
wydały się raczej przeciętne, w dodatku przedstawiono je z różnymi
wadami postawy, a nawet anatomii. Ada, fachowiec w tej kwestii,
wytykała to z bezlitosną precyzją, nie wiem tylko, czy skierowaną
wobec dawnych rzemieślników czy też ich ewentualnych modelek?
Pozostały sceny myśliwskie, żywe i bogate, ukazujące prawdziwą
mnogość zwierzyny z różnych krain imperium, do tego obrazy prac
polowych i inne związane z życiem wieśniaków. Wypada to nawet
ciekawie, ustępuje jednak malarstwu mistrzów renesansu czy baroku i
na dłuższą metę może znużyć. Po dwóch godzinach mieliśmy już
zdecydowanie dosyć i bez specjalnego żalu opuściliśmy willę.
|
Pierwsze pomieszczenie... |
|
Sceny z życia wsi. |
|
A taki oto obraz ukazał się rozczarowanemu Zbyszkowi, wielkiemu miłośnikowi kobiecego piękna :D |
|
Zbyszko zawiedziony atrakcjami łaźni udał się na "polowanie" |
|
Inna ze scen myśliwskich... |
I krótki filmik. Ciekawe, że Rzymianom tak się spodobał hinduski znak słońca :D
W
sumie miejsce to byłoby dobre właśnie na dwu- trzygodzinną
wycieczkę celem spędzenia przedpołudnia. W połączeniu z
koniecznością dojazdu wymaga jednak w praktyce poświęcenia całego
dnia. W naszym przypadku zmuszeni byliśmy odbić sporo od
podstawowej trasy wzdłuż wybrzeża. Później tego czasu brakowało
trochę dla innych atrakcji. Oczywiście, każdy musi sam zobaczyć i
ocenić, ale gdybym miał usunąć coś z odbytej na Sycylii trasy,
zdjąłbym z planu właśnie Villę Romana del Casale.
Trzeba mieś chociaż odrobinę wiedzy na temat sztuki starożytnej, aby takie głupoty wypisywać. Wie zwiedziłam miejsc przedstawiających mozaiki, ale ogrom i zachowanie tych w Villa Romana przechodzi wyobrażenie. Trzeba było zainwestować w przewodnika to może zamiast wydziwiania dowiedzielibyście się czegoś więcej. Może żona sama spróbuje ułożyć taką mozaikę to zobaczy czy chociaż w części odda tak pięknie przestawione ciało ludzkie.
OdpowiedzUsuńWarto zobaczyć te willę, a właściwie ogromny pałac, ale z przewodnikiem lub wcześniejszą wiedzą. 50 sal robi wrażenie na większości, przynajmniej tej, którzy znaja sie na sztuce.
Cóż, nie padam na kolana przed każdą atrakcją polecaną w przewodnikach, tylko szczerze piszę o doznanych wrażeniach. Wrażeniach zwykłego turysty, a nie historyka sztuki. I uważam, że na Sycylii można znaleźć wiele miejsc znacznie ciekawszych niż Villa Romana del Casale. Oczywiście, nikt nie musi sugerować się moją opinią. Każdy może pojechać tam osobiscie i wyrobić sobie własne zdanie. Pozdrawiam.
Usuń