![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfSUptHgEuxbvATXRLB4yHAoVmONF8_dfgaPiTGoy9ezk7WHI82_hrvFK4D_AfdC5SlQ9XLye_JqrUQWyv67AT9srust2x_8QpOUJijyTpxC761_6PqcCxYnWsXdGXho4W10-s_X5A5tLR/s640/IMG_7943.JPG) |
Wietnam. Zatoka Lądującego Smoka. Nasz kolejny cel. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEssl4DSGwTHXGbvsaKFNss3YS3o-uiM6Fhhxzo5SWi1Y9aGPKy7m7zY8tuHEiJgcotCsFdJTatblVcmXRQ1bk-FSl4nFFwnXhHYZCmeH79-hbOFLdM81GXTP8RVCoNeXvwu_OunrfOYD5/s640/IMG_7646.JPG) |
Po powrocie z kibelka okazało się, że prom na Cat Ba odpłynął bez nas. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibjaqwhAExg79EJ4toCK_Mtyj3jt6I6kTaSMFpp-PLTlcrkHgEwt3Xo0ZSXJtCGWVBSdYXfvMYwOiy9AaGW4B0fIdZL4nPbm-tlhxYe-pYXSs5psfFlqltUHs_CSvh0k1QNk49ZnhDeNIs/s640/IMG_7647.JPG) |
Na szczęście po kilkudziesięciu sekundach podstawiono kolejny stateczek wcale nie wyglądający na prom :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAIPSbBHjMr9RO3hIM8Wm539fKxi0LQkaHrUNTRHgnsl2WHRdwPOQGz0USpcRrwZzHfMIVn-XKZFtfWrOnrauxEKGye-S4Ev4g8a_LIdPxC-ruNyEUe-gVISZELfuufxmDvpACYKUK2gRw/s640/IMG_7654.JPG) |
Po pośpiesznym załadunku piwko na rufie w towarzystwie pani przewożącej kurczaki na motorku. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgd4_0DtHn1wV6GeTb6joNkc9_UoD_50PA3NFLY7SHHYs_5sqrdtYSUcFtT5hB4_n3gLBBIaHSOHj1xA7JNahbK4vCjQu9HuXTj4fkf93ikyuHI7Wn3jFtBNQo0KShsshBjEjeVHBwvh7rU/s640/IMG_7655.JPG) |
Przed nami Cat Ba, a my niespodziewanie doganiamy prom, który nam uciekł. |
Zatoka
Ha Long Bay, położona w północnej części Zatoki Tonkińskiej,
przy północno-wschodnim wybrzeżu Wietnamu (kilkadziesiąt
kilometrów na wschód o Hanoi) to najwspanialsza krajobrazowo
atrakcja turystyczna kraju. Setki, tysiące skalistych wysepek
wyrastających pionowo z morza, tworzących prawdziwy labirynt
kamienia i wody, to obowiązkowy punkt programu każdego podróżnika
zwiedzającego Wietnam. Pobudzająca wyobraźnię nazwa wiąże się
oczywiście z legendą. Otóż gdy Wietnamczycy toczyli ciężką
wojnę w obronie kraju przed najeźdźcami (Chińczykami, jakże by
inaczej), z pomocą przyszły im smoki. Pojawiły się nad morzem i
wypluły setki pereł, które w zetknięciu z wodą zamieniły się w
skały. Wedle innej wersji, same zanurkowały w fale i ryjąc dno
pazurami oraz opancerzonymi ogonami spowodowały niezwykłe
ukształtowanie terenu. Ta druga opowieść wydaje się bardziej
odpowiadać nazwie zatoki. Smoki zresztą pozostały, gdyż spodobał
im się nowy wygląd okolicy. Czekają, ukryte wśród wysepek,
kanałów i jaskiń. Być może czekają, aż znowu okażą się
potrzebne, by obronić Wietnam? Bo te ukształtowane w tak niezwykły
sposób skalne iglice przeszkodziły flocie najeźdźców. Wiele z
ich okrętów rozbiło się, inne zwróciły. Opowieść ta posiada o
tyle racjonalne korzenie, że rzeczywiście, w zatoce Ha Long Bay
Wietnamczycy kilkakrotnie odparli wrogów. Największe zwycięstwo
odnieśli w 1288, niszcząc flotę chińsko-mongolską, wysłaną
przez słynnego chana Kubiłaja, władającego Chinami oraz całą
wschodnią Azją i opisanego barwnie przez Marco Polo.
Jak
już wspomniałem, odwiedziny w zatoce to obecnie obowiązkowy punkt
programu turysty w Wietnamie. Każdego roku przybywa tam kilka
milionów zwiedzających, co stopniowo psuje klimat tego miejsca. A
jeszcze dwadzieścia lat temu, w ostatnich latach XX w., tych
turystów pojawiało się zaledwie ok. 200 tys. rocznie...
Przynajmniej skały i woda nadal robią olbrzymie wrażenie, pomimo
dość dużego ruchu różnego rodzaju łodzi i statków
wycieczkowych.
Najprościej
i najłatwiej wykupić wycieczkę po Ha Long Bay w którymś z biur
turystycznych w Hanoi. Podstawią autobus pod hotel, dowiozą na
miejsce, wsadzą na statek, a wieczorem podrzucą z powrotem do
Hanoi. Można też wykupić wycieczkę dwu- lub trzydniową, z
noclegiem na statku. Ceny różne, w zależności od standardu oraz
naszej umiejętności targowania się. Kwotę podawaną na wstępie
zawsze można i wręcz należy zbić o 30-50%. Opinie o tych
wycieczkach zorganizowanych też są jednak bardzo różne,
najczęściej złe. Uczestnicy skarżą się na wygórowane ceny,
kiepskie warunki noclegów i wyżywienia, tłok. Do tego niedawno
zakazano jakoby pasażerom przebywania na górnych, widokowych,
pokładach statków wycieczkowych w trakcie samego rejsu (tzn., gdy
statek znajduje się w ruchu). Podobno któryś z nich miał się
przewrócić, gdy tłoczący się na usytuowanym wysoko pokładzie
tłum zebrał się na jednej burcie, by podziwiać jakiś widok. A
jest co podziwiać, podczas gdy statki turystyczne nie wyglądają na
cechujące się szczególną dzielnością morską, opowieść brzmi
więc dość prawdopodobnie. Inna możliwość, to samodzielny
przejazd do którejś z miejscowości usytuowanych w pobliżu zatoki
(Hajfong, Ha Long) i wynajęcie łodzi albo wykupienie wycieczki na
miejscu. Odnośnie tej opcji naczytaliśmy się z kolei na blogach
relacji o pazerności Wietnamczyków, oszukujących przy każdej
okazji na czasie trwania albo też trasie opłaconego rejsu.
Ada
znalazła na necie ofertę kwatery prywatnej (homestay), oferowanej
przez niejakiego Lana i usytuowanej na wyspie Cat Ba (największej w
archipelagu), w samym sercu parku narodowego.
TU LINK. Kwatera miała
znakomite opinie Amerykanów, Australijczyków, Brytyjczyków i
Niemców. Rozpisywali się o bardzo dobrych warunkach, domowej
atmosferze, posiłkach przygotowywanych osobiście przez żonę
gospodarza i zjadanych wspólnie z rodziną oraz o tym, że Lan
załatwia różne sposoby zwiedzania zatoki. Cena tej kwatery była
nieco wyższa niż innych w okolicach zatoki, ale zapowiadane
atrakcje w zupełności to wynagradzały (a ogólnie i tak Lan nie
żądał wiele). Minusem mógł się natomiast okazać dojazd,
homestay usytuowany jest bowiem w części wyspy, do której z
miasteczka Cat Ba można dotrzeć tylko drogą wodną. Zapowiadało
to kłopoty. Te zapowiedzi i przypuszczenia w zupełności się
potwierdziły, tzn. Lan i jego homestay okazali się fantastyczni, a
dojazd utrudniony i emocjonujący. Bo skorzystaliśmy, oczywiście, z
tej oferty i zarezerwowaliśmy dwa noclegi.
Bardzo
ważną sprawą przy zwiedzaniu zatoki Ha Long Bay jest pogoda. Otóż
nader często trafiają się tam mgły, chmury i deszcze, zwłaszcza
zimą. Pisano i opowiadano w osobistych rozmowach o tygodniowych
nawet przypadkach oczekiwania na niewielką choćby poprawę pogody,
by ujrzeć cokolwiek z oczekiwanych atrakcji. Dla nas bogowie okazali
się nadzwyczajnie łaskawi. Przybyliśmy tuż przed świętami
Bożego Narodzenia, a tu pogoda wręcz fantastyczna! Dosłownie ani
jednej chmurki, błękitne niebo, ostre słońce, lazurowa woda,
wyrazista zieleń. I do tego martwy sezon! Przed świętami
przyjeżdża bowiem najmniej turystów! Nie skorzystamy tylko z plaż,
które rozciągają się na niektórych wysepkach, ale to i tak nie
pora na kąpiele w zatoce Ha Long Bay. Z czymś takim trzeba poczekać
do lata. O naszym niewiarygodnym szczęściu poinformował już pilot
autobusu turystycznego, w którym wykupiliśmy przejazd z Hanoi do
wspomnianej miejscowości Cat Ba (po krótkich targach 10 USD od
osoby). - Zapowiada się niesamowita pogoda - oświadczył w drodze.
- Trzy dni słońca, to się tutaj nie zdarza o tej porze roku! - Tę
łaskawość bogowie okazali sprowadzając tajfun na południowe
wybrzeża Wietnamu oraz Sajgon, gdzie wiało i padało podobno
straszliwie. Ale ten wir powietrza blokował jednocześnie napływ
chmur nad wybrzeże północne.
Sama
podróż do Cat Ba też okazała się ciekawa. Najpierw ogromne
chmury dymu powstające przy spalaniu śmieci w jakiejś fabryce w
okolicach Hajfongu (o czym wspominałem już w poprzednim poście),
potem „dramatyczna” przeprawa promowa na samą wyspę.
Dramatyczna, gdyż odbywana w ekspresowym tempie. W Wietnamie nie ma
czasu na głupoty! Prom był wliczony w cenę, ale tylko dla
pasażerów. Autobus zostawał na stałym lądzie, a na wyspie czekał
następny. Wysadzono nas na zewnątrz, rozdano identyfikatory do
zawieszenia na szyi, a energiczna „pani szefowa” wydała
zdecydowaną komendę: - Follow me!” - Przyznaję ze wstydem, że
zaskoczeni tak operacyjno-wojskowym postawieniem sprawy nie
nadążyliśmy za siłami głównymi! Ada chciała skorzystać z
toalety i oto... Ujrzeliśmy, jak prom odbija od brzegu, a my
zostaliśmy na lądzie! Na szczęście, szybko okazało się, że
siły główne to jednak nasze skromne osoby, w towarzystwie
kilkunastu innych, którzy też nie nadążyli i teraz wszyscy z ulgą
oglądaliśmy wzajemnie nasze identyfikatory. - Nie rozchodzić się!
- zakomenderowała ujrzana z jeszcze większą ulgą szefowa i po
chwili do przystani przybił kolejny prom, bardzo małych zresztą
rozmiarów. - Wsiadamy! - Padł kolejny rozkaz. Wykonaliśmy go z
pewnym trudem, bo i to zaokrętowanie odbyło się błyskawicznie,
niczym marines na łódź desantową. Nasz prom ruszył w takim
tempie, że wyprzedził ten poprzedni i na wyspie wylądowaliśmy
ostatecznie jako pierwsi! Ledwie zdążyliśmy obrócić na morzu po
małym piwie. Podczas takiej operacji bez strat się jednak nie
obejdzie. Już na łodzi szefowa nerwowo lustrowała pokład i
liczyła swoje „owieczki”. Ostatecznie zabrakło trzech Niemek.
Wedle relacji Ady, straciły kontakt z siłami głównymi we
wspomnianym WC. Doprawdy, ten kibel to pułapka na miarę tych,
którymi partyzanci Vietcongu gnębili amerykańskich agresorów
podczas wojny (o czym szczegółowo w innym poście). Zlekceważyły
albo nie dosłyszały rozkazów i stały się spisanymi na straty
maruderami! Podstawiony na przystani autobus już nie czekał. Dojadą
do Cat Ba następnym... Kiedy? Bogowie raczą wiedzieć (i może
jeszcze szefowa). Cóż, straty muszą być... - Crazy land –
powtarzaliśmy z jakimiś Anglikami albo Australijczykami, którzy
korzystając z chwili spokoju przed desantowaniem, podobnie jak i my
raczyli się na rufie piwem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYLqW1YOCHzT49CUwNyOKjnySBC1tVmzufBz-N2U28cXQOh1-QrGOYSsgKo3-h5y9cqjwPUApb5Q_Mlps177pjfLQWzaTTt-iXtZij0_HnhjPPXhsNWs8X5U-yxI6l63q1voYyL8Zqag3K/s640/IMG_7661.JPG) |
Pierwszy rzut oka na zatokę Ha Long Bay. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8htrjamgvAvhlxK_8NcCdaEAaPsddHmP50ltMOa6DsfaejcBCZO59VaO5Qo8p7q-c2WJiKMzJpfV1a3olWuLTTQNsYwB5qSXWLLSU3QIjDj4w_O-JYbLRDBQ8QzgNHHrO8gk9BQS2CPMh/s640/IMG_7664.JPG) |
Zbyszko bawi się pociskami jak mały chłopiec zabawkami. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMiSUwDBW6EShYuLqVqn7s22WmWuVDkX1rcwRwomBbUHRh7zYTYaOYfOSbUd8v391qNpSSw08B3N1FbM-_vkhClsBn-yk-n18DACP4v24_Jy_q9IXKaHZxZmgDCByZsmRIRKfP-FFp_vwQ/s640/IMG_7669.JPG) |
A po tej zabawie zasłużony odpoczynek tym razem dużych chłopców czyli pifffko :D z widoczkiem na zatokę. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpSZgO5OZiVdutcXbO8-L_4LBv1jHbWs-1CivnzRlNJ8_wnOh-hSh4AXRvGkCaCqE_VQhHRd2OrJYlbd3mvvhgaD4Q-gVoUlhcEll_4fUQQTfJNKl90OkXKCY99QTUGu8I-LQrnkLLZ7xa/s640/IMG_7675.JPG) |
Teraz trzeba się zaprzyjaźnić z innymi chłopcami :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwI13E7iYJXhvrM2KrU5ry2oqm2Myp1O061-ZOAELl0aOv94GxtRGkVVmYpoRW8upHQx5p2-RV0mxbqEodwSIVkhNqdlc1jYFgaQOZkr7oDOmLe_mqJ4Tp4gFODaFYF3Ej88xM1pUNQH8D/s640/IMG_7680.JPG) |
Przedrzeć się przez las subtropikalny... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlv5DI6YKiv0DbfOqkhctyjwG6wkaCNtPQ3SON_4M7brMZazbVzuIXH1tiL2a8i6rWDv-LXNH1vx5RYZMno5xPPmCku2vX99CPGwiY1Dw1bQG3YP5POvJ3ioWtIas67vOs_pdUj-DwZRww/s640/IMG_7683.JPG) |
I dotrzeć do kolejnej zabawki :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7-CE6mxMZou1F96e5LRIDOLnnLOm5dfwVmMITAufQeqc28egntD5Id7ejCj-z_JpsKMzYwV-oo3XjrvLebo8Sm2FoQPJqXfNxhkZxCU0-A4EADVwUdaDHZ60QjTnOEzidmpRwqp1DMf68/s640/IMG_7684.JPG) |
Wojskowy punkt obserwacyjny. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrX_38bom2fxwCtDyqksRU3vhUAv-GQ6oIj9OjSW8XGxMTiDZlbx09WGsByZCyVQFdJFnveApYRk9n0cNpBDZ9cS29NSji5xFmjRkwi0x1Xl6l3oTBjQoNYa-gaANSONMnXF3SXB93IVpi/s640/IMG_7692.JPG) |
I kolejny widoczek na obrzeża Ha Long Bay. |
Wyspa
i miasto Cat Ba powitały nas stojącym w zenicie, ciepłym słońcem.
A nasza firma przewozowa zafundowała na końcu trasy po kuflu
zimnego piwa, które każdy pasażer mógł otrzymać w ich
restauracji hotelowej na podstawie rozdanych kuponów. Bo podwieźli
nas wszystkich pod własny hotel. Popijając złocisty dar bogów (i
kompanii turystycznej), planowaliśmy dalsze posunięcia. Na początek
kupiliśmy od razu bilety na nocny autobus sypialny do Sa Pa za dwa
dni. Następnie, po dłuższych staraniach Ada nawiązała łączność
(sms-ową) z przedstawicielem Lana. Bo sam Lan bardzo słabo mówi po
angielsku i wszystkie kwestie dotyczące dojazdu do homestaya
załatwia ten przedstawiciel. Niestety, chociaż zna dobrze język,
to raczej kiepsko przykłada się do swego zadania. Trudno o kontakt,
rzadko odpisuje na maile i sms-y. Instrukcje, które obecnie podał,
też okazały się dość ogólnikowe. O 15.00 mamy pojawić się na
przystani i ktoś nas tam odbierze, żadnych szczegółów, znaków i
haseł rozpoznawczych. Okazało się też przy okazji, że w mieście
są dwie przystanie, a my znajdujemy się przy tej niewłaściwej –
zachodniej. Trzeba przedostać się do wschodniej. Można wziąć
taksówkę albo odbyć ok. 20-minutowy spacer w poprzek półwyspu.
Wybraliśmy drugą opcję, tymczasem zaś, zostawiwszy bagaże w
uprzejmej recepcji, ruszyliśmy na zwiedzanie fortu usytuowanego na
wysokim i stromym wzgórzu nad miastem. To dobry punkt widokowy,
polecany zwłaszcza dla obserwacji zachodów słońca. Fort wznosi
się bezpośrednio nad głowami, droga dobra, asfaltowa, ale dość
ostro pod górę. Należy liczyć ok 30 min. pieszo. Wstęp: 40
k. dongów. Ze szczytu rozciąga się piękny widok na samą wyspę
oraz morze po obydwu jej stronach. To przedsmak atrakcji Ha Long Bay.
Można ułożyć się na leżaku i podziwiać, pociągając zimne
piwo. Potem zwiedziliśmy fortyfikacje. Fort urządzili w XIX w.
Francuzi, ale obecny stan pozostawiła Wietnamska Armia Ludowa,
wykorzystująca te umocnienia podczas wojny. Mamy tu armaty,
kazamaty, manekiny w mundurach WAL... Coś dla miłośników pięknych
widoków oraz dla militarystów. Po drodze do fortu, w miejscu gdzie
droga odbija w lewo od uliczki wiodącej z nabrzeża, znajduje się
godna polecenia restauracja o nazwie Yu My Restaurant. Smaczne i
niedrogie (jak na tę turystyczną osadę) dania mięsne po 80-90 k.
dongów (ok. 4 USD), niezły wybór piw (aż czterech) w umiarkowanej
cenie 15 k. dongów.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXmCAlBh2vWaVgXC5kA5q6TbIPb8ZmirSv1ABh9XzbvX54DmielZ6TPMjfTnhiDgd4TgdinDAUAL72MagOzL27AmLqZ52p5NoAtJyKhaNk45EycglkvE2k-K7yCUa1KD-Zi7diZkpSuggU/s640/IMG_7694.JPG) |
Lokalna zupa Pho. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEShcf7O8BN-KmzSnu3BtnbcSDIxoFy5L-WeSscbfnXcyuO4I8U5HZPqLDYMWdS0v8ZGI3N-Ho68qkEHhJMkp86io2LePO1v-IKIedxrJfttFzeRnipm8ZS2mY95GEfIvwXpxHYuTa7UtN/s640/IMG_7696.JPG) |
"uprowadzeni" przez panią szyper... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjceqD5orAea6No5CNEMZz67WuGFJIXqzVmz2ZDvGdnPgN0cSrjgR-HNUUM-_yLTkloUDDKs0qXTwTaF9sYuBpDOXsp7tL3Z2CE4BG_zRhJ3J3q1QG-Ce5L6e4cY5L9q2qtDna1zXSXNQcO/s640/IMG_7699.JPG) |
...podziwiamy widoki w promieniach nisko schodzącego słońca. |
Czas
jednak udać się na przystań. Prowadzi nas pewnie GPS. Ale oto
pierwsza przeszkoda: droga wiodąca do przystani jest zamknięta i
remontowana, pracuje ciężki sprzęt. Obejście to kilka kilometrów.
Ruszamy więc śmiało, nikt nie protestuje, operator koparki
uprzejmie odsuwa łyżkę. Po chwili przekonujemy się, że i
miejscowi przechodzą tędy nie przejmując się przebudową.
Przystań wschodnia bardzo skromna, w pobliżu kilka rodzinnych
jadłodajni. Kontaktu z tym przedstawicielem obecnie nie udaje się
nawiązać. Zjadamy więc jeszcze po lokalnej zupie pho i lekko
zaniepokojeni ruszamy do „portu”. To okazuje się poważnym
błędem. Widok dwójki białych małp z bagażami, niepewnie
rozglądających się dookoła i wyraźnie zdezorientowanych, zwabia
lokalne sępy. Pojawia się „pani szyper”, która w słabej
angielszczyźnie wypytuje nas, czego nam potrzeba. Ada odpowiada, że
czekamy na transport do Lan homestay. - A tak, wiem. To ja was
zabiorę moją łodzią. - Pani szyper pokazuje na mapie. Każe
jeszcze wykupić jakieś kwitki w niewielkiej, pseudourzędowej
budzie: 30 k. dongów od osoby, niedrogo. Sądzimy, że to bilety.
Istotnie, tak też było, ale okazało się, że chodziło o...
bilety wstępu do parku narodowego! Ruszamy, wychodzimy z portu,
mijamy nawodne osiedla miejscowych rybaków. Od wieków mieszkali na
łodziach stojących w zatoce pod osłoną skał. Obecnie władze
usunęły ich z samego parku narodowego, to przenieśli się na
obrzeża. Ich łódki i tratwy, najróżniejszych rodzajów, tworzą
prawdziwe pływające wyspy. Widok jest fascynujący, można zapuścić
wzrok przez otwarte drzwi „domostw”. Z morza wyrastają też
pierwsze skalne iglice... Ten miły moment przerywa dzwonek telefonu
Ady. Dzwoni nasz „przedstawiciel”, spóźniony o ok 30 min. Pyta,
dlaczego nie ma nas na przystani. Szybko okazuje się, że „pani
szyper” przejęła nas bezprawnie i załadowała do swojej taksówki
wodnej. Ponieważ Adzie trudno przekazywać treść rozmowy i
funkcjonować w roli „głuchego telefonu”, wręcza komórkę
siedzącej za sterem kobiecie. Jej rozmowa z przedstawicielem
przybiera dość gwałtowne tony. Nie jest dobrze! Gdy telefon wraca
w ręce Ady, przedstawiciel (którego zresztą nigdy nie dane nam
będzie ujrzeć na oczy) oświadcza, że daliśmy się nabrać, wcale
nie wysłał tej łodzi, ma w dyspozycji inną, dużo tańszą, a ta
tutaj przewoźniczka chce nas skasować na 400 k. I na koniec dodaje,
że właściwa cena takiego rejsu łodzią to ok. 200 k. dongów.
Zapowiada, że Lan pojawi się na przystani docelowej. Od tej chwili
stosunki z „panią szyper” stają się bardzo chłodne. Owszem,
dobija do brzegu we właściwym miejscu, w niewielkiej, malowniczo
położonej przystani: zatoka otoczona górami i skalistymi
wysepkami, ale następnie rzeczywiście żąda zapowiedzianych 400 k.
Dodam, że cena nie została podana ani ustalona przed wypłynięciem.
Po wyładowaniu plecaków, już na stałym lądzie wręczamy jej
przygotowane 200 k., stwierdzając, że to uczciwa zapłata.
Rozpoczyna się awantura. W jej trakcie pojawia się nasz przybyły
melexem gospodarz, czyli Lan. Dyskusja wkracza na nowy poziom
decybeli oraz emocji, tym razem wyrażanych przez obydwie strony w
języku wietnamskim. Lan upewnia się, że kobieta dostała 200 k. i
uznaje to za kwotę wystarczającą. Na odczepnego dorzuca jej jednak
50 k. i „pani szyper” wreszcie odpuszcza, złorzecząc ile
wlezie. Tę pięćdziesiątkę zwracamy później Lanowi.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9go20MoYJO0EJc9CV4sceXAa_xHMg3_GtLDbriZyh1h8YWHylQwGfT6Z7hGKKXCifsC_sBgJXj5MGX2jLCjFe9nfRpZdaU5e7912vBpgSlDo0jT4hyphenhyphenPHr4_5eb8MPKNMGRJFmqlt3WmWZ/s640/IMG_7717.JPG) |
Wreszcie u Lana... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAg6SoG984vV6LPz-0BTiezLj4akZ6Ogrm1M7saxH6gdVXfgW-CdJTMvNtJ_IBK1gHCwcJ5QTwc3bHYAFvZOj7RUQLwrCRdZ6TiZDJof8oQIpu2fx70PWUCiBSZ7KrOkBuHUk-1vqMMDk7/s640/IMG_7718.JPG) |
...o czym informuje tabliczka |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjf9bEk6TY33Tv5HKyFGQ2CRTdjMrcUIZZ2P8D2tWa-j8tuc7Gc7S_0dR_NeAlSKHdO1yj2G4ZmFBZqQdJm0ZDTfQSQyCQcIOExe_5wVDEKl86nuaopUlUpauDRTHGKK3Y1s_Jy_Xx68TdV/s640/IMG_7723.JPG) |
Nasza kwatera. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLUzGNfFlJiI6p_n6FDQSehKFXdTvkvZzt6TjUW_DBxmLhSihI4BcsKACEg-Q2r4SY1RGNJvln1fFaoPfevY0yYSnActieo3Rn_yr3vHNk7R_4P1q9Fkq0vyfLo49KXnuOmGATCLjdxMQz/s640/IMG_7715.JPG) |
Podwórze. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp9rD1oBOLD8_fALmw0YFWJTA69VC9DKhA6yG9jhnSpx1A3bqPgnQNzmyOAEQs3fPcB-D9DKzeW4oqjE3gY6kymzvoYZL-mU5M21HnxQgoZGt27FjY1uwKoP_wRpSnfpv9wjqTU04x3hcV/s640/IMG_8022.JPG) |
Obiad z rodziną Lana, Zbyszko z trudem utrzymuje pozycję :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj57V_HjNTLquXNa53POUmNNdq10J9Nn0kLBXHBoMwVnSAfCeLYpURe2CIbMPQxsFp7Ok0kS6g1NQXT_HMJ96OTlKKbRmsSupihZ8qh9a2__5rs5Wh5LvtIkHp1rVwJ2I2HM_wKQUAQ_ruC/s640/IMG_7711.JPG) |
Pyszne, domowe jedzonko. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQv6jsJo4FLnWQOpA1CKmnBELI_-k0e1JhBnBJqTDC7wQ2cCgUGl0ahpEBT4w6s-uNQ8GQqUZMq-_pdgZWLSSe_hjfehc0uc8N3vWEouP7wMdYyxXfPT_OTwPbkjtOL7j1SCRxOdd37t1J/s640/IMG_8024.JPG) |
W nagrodę poobiednia herbatka |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMtfE5HB2o4Dhlx0eI45eJETiVw1QX81GrUxIjk4lTPHtLFEgNkokyFsILXdbqCq8IDCVCgW9m87UtheuktemdIJUQlQlmyq-4CH74uDlWimsSj1Pqh0TdbD5w8NE-3GThe3RPszpNldO9/s640/IMG_8026.JPG) |
i fajka |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh38lzNtXG67OhvqukB1W_h6tP1C3TzFTlBNyMVvXDQ5Ks2JwMld9iVzMhIXhEJOq_3sKmRNferk5TlBdD-9h3v872F1kvyNvjYi1xmgm6QsgGwwtKxm8-gXGQ23EOUbLewo2KxPFi-i1w8/s640/IMG_7713.JPG) |
którą chętnie raczy się gspodarz. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxe7ggqSBLg14keqOKRa4WUadxSn5cEpnxa-RQj4_vER2E0sbBJ1DW77YDvz35OqWivLLoTy1cy4ftvAwkmdbENbTM4j-UkS_oCQRuVDAsY6EZQoFuDzhXYvHzoyrkG1W5XDSAEzo2sfg8/s640/IMG_8086.JPG) |
Zbyszko wybiera inne atrakcje... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlhTnkDbZvDvDa2Re88PuBeWqbJqFQlmkDMoUciY1xzXXcNlXaxgBVG82QTnQtdwB1YHkxrq1-pC-ZsuICENVvr80q7H_3jtgTu4-l69AQHjm0UwJAIC5B2zuWXTMF-S63ISHCVQZ1sPic/s640/IMG_8087.JPG) |
...domowej roboty wężówka to jest TO! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdyZaxdIp-dpomOF7p4OD9TEaoUC96jUBD4al5BHHahZAQ7ZSfHhijOzHdmrkJiI5IwA1XRMDot2gZ6hbDZVdXzZWBvvBOxNJ78u9BI-rA9nys7IxZ2kQMIkuziumt7-bvQ6OxWSHsiQ-v/s640/IMG_8089.JPG) |
Przed takim napitkiem i na kolanko przyklęknąć można :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWuBsydL3BbIDktC3JvxfQ0utOHjNOakpDjz5s43PtBNHhnuq2YWdePn8ww9djmuP3twfr-ZHPCrLrtoli1dBW6sPRBTUdLUC2YOR7cT3XyVk2jF1gLgX_EndqqQwGVCIyfq452DqqNonE/s640/IMG_7709.JPG) |
Prawda że śliczny stworek? :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivlXReKoo-oAT1nvm6PibETPeTIxMFAKyP2vHjpcqH0s66M8nD2WvQaNUeQP5GwBQ0wuCEeUbQL3ipDzf1r80gYxWGFWkYtdUDLtxwHX7eVoxfiewTAXKhf8jBxS9hq9VIqDuqeu__tYwf/s640/IMG_8031.JPG) |
Na plantacji owoców u Lana |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYdRG3QngH0-PZqhbc1TpX_2mwj5osrx59pFZ-WkmTO0fkGXIL-F6n8t6k5QLWwaCrjCjniCKxvUImvvRG7WiZV2KmI9eXnqZEihNTCuVilEWC_HeCDUrB7R8k9kwnZRXitv3nBnmqeIm9/s640/IMG_8034.JPG) |
W prezencie dostajemy dorodną papaję. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGZWCFmzxjCixR15sWQsAQ3Krfx3rrQvCVpR2I_wV80fg2Y9WWCc88bY1x8M_J4er3lqazTcrdR6LLTey6RngulGofuHYmP-S0SCEJUMXrDmCk5v9ikZyE2WoslZy7HgK8huH3uliVMaS7/s640/IMG_8053.JPG) |
którą spałaszujemy podczas pikniku :D |
Po
tym trudnym początku sprawy zaczynają układać się lepiej. Lan
okazuje się bardzo sympatyczny, jego dom zadbany, warunki na
kwaterze dobre. Częstuje owocami, pyta, czy zjemy obiad (płatny,
ale niezbyt drogi). Oczywiście, że zjemy. Potrawy przygotowuje żona
Lana, pałaszujemy razem z rodziną. Bardzo smaczne. Prowadzimy
konwersację, chwaląc talenty małżonki oraz nade wszystko
wypytując o dwójkę obecnych, kilkuletnich synów gospodarza. To w
dobrym tonie, a dzieci są zawsze dumą rodziców. Jedyny minus to
sposób konsumpcji. Pół biedy, że podano pałeczki, z tym
nauczyliśmy się już radzić sobie w Chinach. Ale to, że obiad
spożywamy wprost na podłodze (na jakiejś macie), siedząc „po
turecku” staje się męczące. Męczące dla mojej skromnej osoby,
bo Ada czuje się jak ryba w wodzie. Po posiłku Lan zaprasza na
taras i częstuje domowym winem ryżowym. Całkiem smaczne.
Poranek
nieco nerwowy. Okazuje się, że zamówiony statek turystyczny, który
miał się zatrzymać na „naszej” przystani, by zabrać nas na
pokład jednak nie przypłynie. Na szczęście, Lan szybko znajduje
alternatywę. Zamawia znajomą taksówkę wodną (znacznie mniejszą
niż wczorajsza), która przez pięć godzin będzie obwozić naszą
dwójkę po zatoce. Chcemy się jeszcze dowiedzieć, jak długo potrwa nasz rejs. - How long is this trip? - pytamy Lana. - Yes, yes! Ha Long Bay! - odpowiada triumfalnie. Oto meandry rozmówek angielsko-wietnamskich. Z mapą w ręku ustalamy ogólnie trasę. Cena
tej atrakcji to 800 k. dongów (ok. 36 USD), w co wliczono wynajęcie
na godzinę dwuosobowego kajaka, którym można samodzielnie
penetrować co bardziej malownicze zakątki skalno-wodnego labiryntu.
Niedrogo, białej małpie z pewnością nikt by za taką kwotę łodzi
„z kierowcą” nie wynajął. Humory od razu się poprawiają,
tym bardziej, że pogoda wspaniała.
Opisywać
rejsu oraz urody samej zatoki nie ma sensu. To zadanie godne pióra
poety. Niech zastąpią mnie w tym zdjęcia. W każdym razie, rejs
okazał się rewelacyjny. Ha Long Bay jest ze wszech miar godna
polecenia. Nasz „kierowca”, młody chłopak, nie mówił po
angielsku ani słowa, ale okazał się bardzo sympatyczny. Sumiennie
wpływał w różne urokliwe miejsca, penetrując przesmyki,
zatoczki, skalne groty oraz obecne i tutaj na obrzeżach akwenu
osiedla rybaków. Jestem pewien, że za 20 lat te pływające wioski
zostaną uznane za szczególne dziedzictwo kulturowe, ale wtedy
będzie już za późno. Obecni mieszkańcy zestarzeją się albo
wymrą, młodzi ruszą do miast szukać lepszego życia. A dla
turystów urządzi się jakiś skansen, do którego „rybacy” i
ich rodziny będą codziennie przypływać do pracy. Teraz, to
wszystko jest jeszcze autentyczne. Taksówkarz nie próbował też
skrócić czasu rejsu (co podobno często się zdarza) i odstawił
nas na przystań punktualnie o 15.00. Uczciwie zapracował na napiwek
50 k. dongów, który przyjął z wyraźnym zadowoleniem.
Na
przystani można skorzystać z wypożyczalni rowerów, co Lan też
wliczył w cenę. Wróciliśmy więc do wioski w ten sposób,
zwiedzając przy okazji osadę. Wydaje się ona cokolwiek
turystyczna, nadmiar sklepów i knajpek, z dość wygórowanymi
cenami. Ale za to dzieci chętnie pozowały do zdjęć. Wieczór
uczciliśmy kolejną rodzinną ucztą, tym razem zakropioną wężówką,
czyli bimbrem domowej produkcji Lana, dojrzewającym w słoju w
towarzystwie splotów dwóch solidnych rozmiarów węży, oczywiście
od dawna już martwych.
Ostatni
dzień, a właściwie przedpołudnie, przeznaczamy na eksplorację
wnętrza wyspy przy pomocy rowerów. Tak po prawdzie, to wiele tam do
oglądania nie ma. Zachwalane przez niektórych wodospady akurat
wyschły z braku opadów (w zamian za co mieliśmy wspaniałe słońce,
więc nie narzekamy), powyżej wioski dolina wkrótce się zwęża i
kończy. Ścieżynki prowadzące do sąsiednich okazują się
kamieniste, strome i mocno zarośnięte. Nie mamy zresztą czasu, by
je forsować. Zamiast tego ruszamy pieszo na podbój najwyższej góry
wyspy, ok. 260 m. n. p. m. Szlak wskazała nam uprzejmie żona Lana.
To mniej więcej godzinna, raczej ostra wspinaczka wśród kamieni,
skał i gęstego, subtropikalnego lasu. Nie polecamy w czasie deszczu
i bez dobrych butów. Ze szczytu rozciąga się dość ciekawy widok,
robiący jednak mniejsze wrażenie niż panorama z fortu w Cat Ba. W
dodatku szczyt też jest zarośnięty i żeby coś zobaczyć trzeba
dodatkowo wleźć na dach budynku kryjącego jakąś automatyczną
instalację WAL (pamiętacie jeszcze, co oznacza ten skrót? - tak,
to Wietnamska Armia Ludowa). Ten dach jest zresztą dość
uczęszczany, o czym świadczą liczne ślady po piknikach. Idziemy
skwapliwie w ślady poprzedników. Okazało się, że wysunięty
punkt wypadowy (czyli kwatera u Lana) zapewnił nam spokój i
odosobnienie. W drodze powrotnej mijamy bowiem dwie wycieczki z
przewodnikami. Niezawodnie, przypłynęli turyści z Cat Ba! Ruszamy
następnie rowerami w górę doliny. Po mniej więcej kilometrze
trafiamy na pozostałości jakiejś posiadłości, która jest
niewątpliwym przykładem francuskiej myśli kolonialnej. Uroczo
położony „dworek”, z dużym tarasem otwartym na południowe
słońce. Strome zbocza gór osłaniają kotlinę od wiatrów z
północy, wschodu i zachodu. Jakże łatwo wyobrazić sobie
francuską „madame”, popijającą poranną kawę... My zadowalamy
się piwem. Całość jest trochę zapuszczona, chociaż chyba
okazyjnie wykorzystywana dla celów turystycznych.
Pora
wracać. Lan odstawia nas na przystań i zapowiada przybycie
„rejsowego” statku. Tak, krążą tutaj i takie. Cena za
przejazd: 50 k. od osoby. Lan wyraźnie to zapowiada. Żegnamy się
serdecznie. To znakomity gospodarz, warto skorzystać z jego gościny.
Co prawda, snuje plany rozbudowy swojej kwatery. Chce postawić
dziesięć dodatkowych bungalowów dla turystów. Pokazywał nam
miejsce i zgromadzone materiały budowlane. Życzymy mu jak
najlepiej, ale wtedy jego homestay straci obecny, rodzinny i
autentyczny charakter. Trzeba się więc pospieszyć.
W
taki oto sposób po raz ostatni pokonujemy skalisty akwen obrzeży
zatoki Ha Long Bay. Solidnych rozmiarów wodny „autobus”
zatrzymuje się przy kilku pływających osadach. Tu i tam mieszkańcy
zamówili drobne sprawunki albo odbierają przesyłki. Na górnym
pokładzie lokalna telewizja nagrywa natomiast wywiad z jakimś
miejscowym bonzem. Wywiad na tle zatoki oraz wiosek na łodziach.
Pewnie bliżej nieokreślony „szef” wypowiada się właśnie na
ich temat. Oczywiście, nie rozumiemy ani słowa. Po wyokrętowaniu
się odbywamy powrotny, dwudziestominutowy spacer do przystani
zachodniej i centrum miasteczka, częściowo przez wspomniany plac
budowy. Obiad w również już wspominanej restauracji Yu My. Potem
zakupy na drogę (piwo oraz jakieś przekąski – znacznie tu taniej
niż np. w Hanoi) oraz poważniejsze na lokalnym targu z odzieżowymi
podróbkami. Trafiliśmy tam przypadkowo, okazał się nieźle
zaopatrzony, a ceny „do negocjacji”. To jednak tylko przedsmak
innych, podobnych miejsc w Wietnamie. Jeszcze po piwie w znajomej
knajpce kompanii turystycznej i podjeżdża nasz autobus sypialny do
Sa Pa.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNOB8oL0S5kkCcx85RW2SLFFgiBlQ7qX-VLPKv1j4wfZRrHanB5-kE2Y6qLQFpJaSray0mn74rQ72JciWpT-5u5L3Y-UM2qBGzTfCF-KL_lDb7IuJSOCNI63m_akm0ZLP8rAiOKJ0M0o7G/s640/IMG_7726.JPG) |
W oczekiwaniu na przybycie naszej taksówki wodnej... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0NlBO2dAS9pCM9RAl5nN8crDc_OwtI_hyFDvERowR5yiN1BWVPMx_nLLDSkCgPtvXIblMRz-lMkiBN-FwktpcM_biJ_GFt7sfVybJKmqdYQqwRUt2G4JDmGCr5WRuAcTCtUezQ3O8NSr0/s640/IMG_7736.JPG) |
przyglądamy się zatoce. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-eDna0fhVotA8klpecantZbUTtG7FmHO15pCvDelYA1X9nHNy8_GRMETnmN5K52dMMVZ5JqTuNKK3fwZv1Fqu4MQyIfNf8-D3nPWdFELvlNTLcZIb-0ekMs3liJfR3GpYnKHH4WjHfN55/s640/IMG_7739.JPG) |
Już na pokładzie taksówki, pora na piwo :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDDyTP6rX9pYUXBLxVp-rQtYaWHSkFnkxtHfEZq1i6bRcuOSpms3lHWnKjyB6Qmhqu78v6bYoGOcUVLYfnnsdCcUuEID338Gv8pbhyn9XaMO_VqmUswo3DP0HbdKyT5rkStAXsWZk_4bVj/s640/IMG_7740.JPG) |
Nasz kierowca. Ponieważ jedna dłoń na sterze a druga na komórce, do dodawania gazu pozostała noga :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFScd1G2LMqdqMdOIkv26b7V3yaAJ3iAJ7ONAjkSk2QsGqKHJ9RfvluZ4EgKjpeMEc5UUaVbrOfvgmpfOdEaW2wU1vShirIblfShHEYYilgDdoMAjeg5uZsTMU04KNK_9jG_4H3B73hDx/s640/IMG_7742.JPG) |
Ruszamy :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6y1ehyML37LB-PiE92w9RqedDmRReT-WvSdD03JRyVbRa3HN9uNUL5EqtKlHAyo61W68UjOtpNtX3nN072RUmXdOik1CnMMdtdiqhqNxu3HJNE3O7PFjlBuMCdd3C0l2O0b8GxKWuNggz/s640/IMG_7756.JPG) |
Pierwsza napotkana pływająca wioska rybacka. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9IpEMgylblBfoc50L7PO3Yw2aR-SXJ_dcRy6Y-Nbf9zI7LbYtxxLgaVd1gkpateJpt-pTzb9MU7D8r0ni_kXf8qdKXCevDd5Ari5o2ed13Vpz1wjlLBy9rnWh7FdQaAfrc-S47MftnKDJ/s640/IMG_7763.JPG) |
Jedna z plaż na Ha Long Bay, w zimie pusta. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiufF840bSuii4-MAdUWjJwdBfOr_sO54p5wwKjdBRj-F1FXVDxvx3SkJhqqzlpuIOULjL56Pg8qEf02Evh1NANTwcwFNDxA4_9fb0rcGmselpSG-CTubEzQpqmd_9OmzfEw20T5k9dLUvV/s640/IMG_7767.JPG) |
Między skałkami... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyhSo7EF0xns0RxmFYXJ-T3mXAuJEkjtFlMbSER1pAi0euarbrrGP_Qq5fHzYDAdeVYsA1euwOKzkg99pxUA7mURz2Kw49bxCklxAC7JOoOwkWqLgMLQOUiSttgFXuYVxQeKUg-eBT5aK1/s640/IMG_7768.JPG) |
...i pod nimi... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKUpv7YiOZ_RvoyLQTtKeGag2v_Fq-nhjhTZygDQOteTaS5fzKE6y1UigmbDW-bk7sBCFeFIjL-XAUgMTdm_GGasOtGDKDRjq_m_RTCpiWM9SEdTu-WqEBaplEetbLglPT3px7UUu4baH3/s640/IMG_7773.JPG) |
niektórzy pracują nogami... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj22guP-A-BEh1yn0SIO85lctll6CPaGfevJ0TW-DjuJlmEg4IYShcPJn40-qaf_tsxLKPyd09AoYYJpOiBKTBS1AAfzZKWmcjXDzmkt7Ezo7v0cDFIwBcR4A4axxobPgd-G8RlLkiv99ww/s640/IMG_7778.JPG) |
A inni się lenią :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1xpNbhKnAIFNABvi_Po_kiOW14WVdMp0z71gNj1XNSSjNQ62O2UM0OsYJfw79VBWAtioCxPGh7VkSv6-drTTF5guc4R_lJFTMTy7MgTbBuIRSQEEc058K2XdrXHipRsIbjjzXHj-4cyTg/s640/IMG_7784.JPG) |
Pośród skał i wody. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPZtpvuAj7cYF_LnTmDFDwqw0_srL5eqXvIqcOCZkTmoHmIO_WTR_h0p0ZMxYI8AsaGHhOxgsS20ND1l5AzEzyjGAROc7WTtCRM5TClqRShLW-AlHj0_FyuNzVISm_A-t-QweDRUGtXA1f/s640/IMG_7787.JPG) |
Formacje skalne. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFVIW6abR4V91KthpL3vvr6-DIFYyidti9fcAtgzpojtyxsVCiMhMhYPdL7UKWnpjlZ7qZo8Dj5pLXA4YYMHiWdvcdbVS5ZavZ_6zw1pnqXbPMF9GjS45pbV9rJYijMfxJaRwinqpjPsZd/s640/IMG_7794.JPG) |
Ha Long Bay. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnj-sYC_CgHERaKAfbjJ9cXcRp0DQAGDO_MTjytgGkBdwgJl7MHsnFzzlPNzcymfFhXnMjRAd44KIV2-5fcFP9onnLTg4mGZNofa4LOY7fjCwdr2wB0lWkQoKsG5ZUAmSIED25kBfezLFA/s640/IMG_7795.JPG) |
Uchwycony w locie ptak. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMMRdcdT9rboW9tgqmHagbD0XyO8rGUzsr7hOSO4Nxi8NrqESTpm6J4nxyTsmbHI3PUNlbw5sbKx0T4azGBRm4CtTgbrGjAlIcv_ubuvDJvVm4OFUDImQe_DxCZSmRz1TOMXY4_Qk-vzns/s640/IMG_7801.JPG) |
Zadowolony pasażer. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOnQ9e2AF9zZCQ9k_muQEDhT9-t56WWd3ql5cAxx8O4RDPTcFLHSBT2AvlKWeQgHpCLkByNGP8S_1K22ih767AJwlBX-wDvRWeNE7F1AM58qB7NQd7Wcyj_mvGXv1AIMe37bVbB-TgxMGn/s640/IMG_7803.JPG) |
Pogoda wyjątkowo nas rozpieszcza. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjntngWjohuMlyoh81u6fA6UYPU6HeU0ePvP9OTCCreH3q9WCF24ykijHJA4OqXpAnBxmm-BGOXfSffLyf-rhZLOe_8qbFBIUIN5QhyWaTKH8L-A9bnHSi6iiRIXpJad2OG5N_g6qsN7hQV/s640/IMG_7807.JPG) |
Aż chce się cielsko do słoneczka wystawić, zwłaszcza że to grudzień. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5s9jR3vcaVZs2H1bJxASdT9CG2ECFs3KPscwnRv2HhhGp9lUfEIdCKdEscJfTm1c-ODZ3v1dGM96uEyECx0OmDMtcS-Yo9IFL8CLbxXFGXEkreXwly1eSW9l2VmZnNkH6yYG1xtj8VUbS/s640/IMG_7810.JPG) |
Zbliżamy się do pływającej platformy na której wypożyczają kajaki. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFfXx2DxA22LGN-t61EmmknnnuJdECYZOJu-lJT-MvO9CuFdQffvKotGC_vsBzj4ELcYATOS7KERrtMQmtviSDnhx_7eXliOXdpnXt1OPSgvkWp6TDO-B6K2u5dd58yFjixwaHVjeNePI_/s640/IMG_7812.JPG) |
Który kajak wybrać? Hmmm.... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAPRhBZR_mhUC9VMHNovHlcnqc_RgY0LGmG3_5SvdFlBsoeCdceyq7C9S6YIa-PA5JR8JQ2CBiiuDSHn77E5DtfqB8o16KcFRlYemOCpCIEMZE6MqTOPlrglQyCVZ4dXzU1_7GiHyizxmj/s640/IMG_7819.JPG) |
Bierzemy żółty! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkFxsr52HKczrDdzJbNa5rpLENWvR3VyeWksw7r0ZSRKy-Df3aBcWWAqNEpZ-zYokIwnqz9a-o-LSDYu-p_QUxiHCKR_PC8_r8AeRdUhuXoL8AOhfZF2mxLrUcv4zG5Z4mUg9KLshzmsZ-/s640/IMG_7825.JPG) |
i zapuszczamy się w labirynt jaskiń:D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_uIlipzgyGp0YFqs42aDOjXiTi0VC0gDoqyEEtkPdR3uplQqa0GX_07nkjnzIeAJwusgeK4YDgoov5dY6O22C_k09LUd8UgVqjpDFNVbj9UFwwwtwLHYqS8ZwDKW-KOsqTCHsxLlcVXez/s640/IMG_7828.JPG) |
Jedno z otoczonych skałami jeziorek. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7ukXB10xEL2EEoX7vgGL5veanSjeksArMuemYYyqrZFKKbM10ZqwMuKyp8rDbWmDa8CvR1N23ASqTYUIDOYUU_i5-ojSKhvG-b1l0ClTdueGvfggMZQoeknPbaqOyS4ESfxce7J9H-4bI/s640/IMG_7832.JPG) |
Nie ma jak selfi na ślepo z aparatu :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8lfpkXEKm2cultwUeMneXAfuorvluFm0y6gHXYlLRFy-hLvS3xddWprxGZ5NjPSfmII6OGahzx229s0TcyCYifpkoKeuGqv33oPXsGKQwd_6i5BZaJJNz6ESVXKr7MFcghd2629OqKU91/s640/IMG_7849.JPG) |
I jak tu odnaleźć miejsce wypłynięcia z tego jeziorka? |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj17V7hgrVA_tM-UBp0hi80ieKcdkXbfT5_e9C6am_u8RbYoCaByzXiH7a1tC2SyFa-5uPXrvlc46HPSoPZFXTtn14YuRa3n1sJ0vDKUPRQxndFpW3TJY6nCrpE9hP0fjScaJxVmWBk35Yb/s640/IMG_7856.JPG) |
O jest! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYgOv-kaztDjwfhA6odRh3V937lSzZu7jbtEb4cunNCEsVQjXRnKYiioY4j34-H1c0orfQQib6BoAOAHpDQRMGjyD0gHbJdNN4nMJSZ8keb5jI2ZZO8i1BeKxdWqKrBslDyFuq4YIyYB3b/s640/IMG_7860.JPG) |
Uciekamy bo robi się tłoczno :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7pOdbHcNNm1nrkrnbrjR_dj-16mU0bN6qJBTqt_b8pMxGUFbj4Zzwy-Q0PlDN1EZbwVjJzhcV0hvj_W_PcttPNtkgm6NfcVAZ97w5ugHMJ4cirHaEOW62ksGrX142zvuJ8t4gdTwGHpev/s640/IMG_7879.JPG) |
Przez skalny łuczek. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH_5Y_MxgenVR5wnglCgN7QROXxqzmdup_1io20tIYEtTk6M2bCjJj8W0JyMCSVr1X-kwN2p3BJXmXAuYSxVYSTa1M_iTOBPyB-UU-jwhqOdumOc0poryVcRgnoLBKdnbVW7dhi8TpKRun/s640/IMG_7889.JPG) |
I jesteś z powrotem na otwartej zatoce. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtSfAviitGdvwUcF7e1VgN_uceoZ4kHFrTyKPUVXvfOZwYfYCDk4a9zJEJPn2ejY65aYKOicS0k0mg5NwjPFTs3OyoPB6zhjO2fbIlVqENBrNq9SJAL-C7wKobKMmZcRA3rEB52rcxORsz/s640/IMG_7892.JPG) |
Odsłania się widok na zatokę. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX1B4ZJHZJ9_T6y2i5antv03B9sIKggLImMr_37GD-pCGQveniwiz58k9-l34DeXiQ4N0O27cKuI5IOkvH5NzkqxBR8T1ee_xFQMQdFInoya8AlKTci8XWFfzrQEruncKtOTbZIehi8GF6/s640/IMG_7901.JPG) |
Powoli już na nas czas. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9ZqKw6XRKqyffOBk9IOvMorYAYNL9H2j9BtYGxKwut5TBl6ddBKxGtAuvnQKUCxsjCIjF8SpDRbHpWcXnxHv3nHgIRsrnVieAXgtgrbAy8BWhl7F7Ugz6kGrqqH-BDdKamKnYM_bHsVnB/s640/IMG_7906.JPG) |
Oddajemy kajak. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRI-jIlTlxAO-MQ_7_nG4LpE4pGGLStk2exXcR2MrSf0jsxQ8Z2Tj1RGSwJyFaWpEmFPQRZXyCqFOwDNqMzvb6jDFNq7AM5-7mM8bnmnU8d8mplZSS4td7DSxPRJagkvNyeUOCow3lL9k8/s640/IMG_7908.JPG) |
Którego pilnuje "pasterz" |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9uvMGsxGEpSG-0gP49SJWaYudB4505pch6m3aYU4OqXsuVDhpax7aXo5SilPnysmk9ZVD3Z9V04TYUkX5LViilepgp0I6sMxgrmdwWnVG9flL7V7JaLCDoINsTeN122190_XFNs-BA5Zi/s640/IMG_7911.JPG) |
a my zapuszczamy oko na zaplecze. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSKuYaWUA7WaI-Ab7jmNr5lVon9JBuf1CdCFU2cZfq882m2RKE2zWqmVrZ2r-XIHz7CqBuy9y4VloJdxJXfnIAogEQr_0fLrkIKnsNxREsGQXLuJYtaEBIl2r3_HJOJ-B8-tZO3q1k6K37/s640/IMG_7914.JPG) |
I wskakujemy na "naszą" łódkę, znów można wyciągnąć nogi. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX0X6wfCN5_qgI7PzhXzwPywpea5TftBgYif1-cvtiiuDIjHR90jrES-6uXCKlZFk9D05MVfb2W_LjNu-aZku2G2BKs9w2O1xglXqHGsR47aatumat_D9ez_fVmQRPM7Eb_bM-i3ighXG7/s640/IMG_7919.JPG) |
i rozkoszować się widokami. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOMFmd9VywQV4IuSYoG4eqxxUt_fqsh9w3bexTeE_7W4S6WcG1Zcz2YZklF7iDq-bJNnlM4geOGpBwcXkoNX82FFN052RiEegY7_mvM59AqiyyMwax9Or2rPk_Xx65Q3A-y9tceYQcIgwu/s640/IMG_7922.JPG) |
Z bliska można się też przyjrzeć turystycznym statkom, które jednak nie wywarły na nas pozytywnego wrażenia. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD4HFEFmCeV34T42-4oeN4a4Xlbf6PgJMNMlQ0M1mMCtjyzAk6ltrz-IZiJVmb2bIT3ok7O0fUu_4oedWpeTLERL_gHQcQf3qAgh0mt5H01SmeBf-MkIBgjU_qYt7TMhYnsVZrFxerrWPf/s640/IMG_7932.JPG) |
Naszym oczom ukazują się kolejne wspaniałe widoki. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpqkd5depfXupXolpdIroeuDTZTdIOVZSIWrmaWzOY5THNV802LmFyWDctuD4WkugA2St-fPIBFTUaWVpfF1LbJAcQKayzocmRVIhYD-anS32G3HMWaXe_oJ6yNiUYLIS6Tvade1weBum8/s640/IMG_7948.JPG) |
Wysepki o stromych brzegach... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdVL9RRw-npEmVkPaeAqkd9VySspKdTdfeQ7ANpNm11DtY61xJvSHSzIMvf8Rc7ZNAQHNnjAhbem5QR84zMUEf9X-4iA8Y33KOl8pLCBTe0xEraCiy2XbH0DgH3kMDwq4Z19glMTQgl6lB/s640/IMG_7961.JPG) |
Przesmyki... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxftzIuaXJ-dkod6Lb-ZgarRNkWDUP3o2z4y1ogFXtx3QM03mUodXy4bMOKd5JR6Z9YVvOHEb2kA2aY3OyDPwirvHZ5E7u4LWbW1uyZNLftp7GDbpICxH4owCnSEHJAjcIMPLzI5SMTazO/s640/IMG_7968.JPG) |
Łuki skalne... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigvBWTepOHsxaSBUpCmAqXzWrdlxoHfqxYKmCV34PYwq0Z_pz0zj5YDg4MEvBBSAAhwDKJe4UkxqHxuTXYCJQzoTHyKHJC9VFa_wZhv_INgPw9R7RT6rRq4Nmxn1E4iv0eg8lgfiYRwF22/s640/IMG_7975.JPG) |
i plaże... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ-2KYmbfd21vDmtxr_8qM5dL89QReUdNrq0zH8_fIcepM69ZRKA1P2VBwTD2jBQx7hCOQvIrI9DxLnNNK0EnQWe6EWnlUvtk-m3_wF20oAdU4egktlGn5hUJYBCHD24QrBnBHD2KoMb07/s640/IMG_7993.JPG) |
Na koniec wycieczka po pływającej wiosce rybackiej. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilK1MWT2crMGd3SIFMOwvRIjSVFdZgryQwU5mncIVazcyKAV_HMrsOcZp4ev-AIlfHw_l2y8sJA5ZKQUXu904KQgvppoaQTrwc6FSj3kQq0nOPHi3DcRUByZJAhD-lXgvvSN2GNZiznSHc/s640/IMG_7996.JPG) |
Są to zabudowania charakterystyczne dla zatoki Ha Long Bay |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBc0Df4_VkjzqiOhLlrxCA40PcGTWS_3_1nqHjri4KW09sJZIaug6dUaV9TMIVgzFe2dKTEU461wMOGrkTfx-mqBTu3-JYt1WApudzUdyHGSejQ9lwLQAtBcdcrFGTA5RRU3ZyoHT4OqFe/s640/IMG_7998.JPG) |
I jeszcze jeden łuk skalny do pokonania... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwy__mRK4Iv0s8nFmKwmtQ1DPQHpVl9051nS3odp7ICP2JGSHuLyha9CZrp5mFhZ80lw2hD1Cm0u2vft6d3bg3qF6XHgYuXU5yXQ4gGIaHOsAuVDRqE8EAi_d59sU-2RvSXTuLB_GfYLeD/s640/IMG_8001.JPG) |
Otwiera drogę na kolejne jeziorko. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzOl051qHDYyghvNGTsYk3MzZXap0nlXS7jcEYXLeKgy1u8hzNTsfUDgv-v1X5xaBZ3WfDMbJKIZN1IAWazS4dPv3l6_p3WhWzcTtdB_upx0sRPFOzqyOBMURbq9VbKNkCnnWDKAL0LIF_/s640/IMG_8004.JPG) |
tu już za plecami. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ5yV9rtCcEJhDu24L9xTe6NmV8uDavy0PUAcDWJS5Ur0q5u41A0p6jUA9is1xrFhoUkoit2SoFVUwbcw4krDrowsXRUhklne9w8E3FumH0IFjI7BW_z-9egGGxfFYaXDkdjP4vm4hGXml/s640/IMG_8006.JPG) |
Kolejna wioska rybacka w tle. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCC5Zgrqn_M4WiuQZrQ7g6THAZihzDvWpons_zic9utFO8IvLhBttwNP3xzFKXtCfFmYoyi3T4Vtb1gGrLGPNYGqdSUqoTbYFyu2mV_hyphenhyphen1-wS1X64TmWCTcixS4WzltBFlWJPDZBwCbM2W/s640/IMG_8007.JPG) |
Słońce schodzi coraz niżej... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOhxvw-DimhuMnD1LbOWtjSb4Llhew3PTrl2sVavKIJB0-VO-ZHfmxBpx2NHORwNI_xBk0WBK47rXdXQpiFzso7NGIjk4f0Ze02g0nKCN_MV1QxdMoF2mhnbhQnXalTLHbQtXdqwC_AD2i/s640/IMG_8013.JPG) |
Cienie się wydłużają, a w jednym z nich niespodzianka... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2kkd9robv8jpQGt25cRi9mm6hIgLYdHfc0aKBRdpKJwCVgs6Vgi8eSZOVwO71TTc_RZ0zbSKUSvJ256dIe_mit_6DN7PaUWyN9OJg2j8cPhL4BAb86k6aMi8q8LgHUqFml5axSpqHeRcq/s640/IMG_8014.JPG) |
Skamieniała łódź :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7B90RzQGKoSCDmO_aW6yB664FJqgfk_C34dKAfT5m-4229dBlwb5I_JYBtHW_N8jYvtzX9efaOq9M3GSB24ELUKTibEZWfqB6j-opkU6Y4pdkuKByN6xxGyx0bn_LzrrX2RKwEJ3XoHXX/s640/IMG_8016.JPG) |
Ruszamy w drogę powrotną. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYA9gaLyED17aq1PLH2mowWFWM6dpDCBIR_S-IkRjYoqGpQczkPopgxsknWfENm6ZEKuR3YjBTqHJGiwtalPMG8ACdARZWrgexQqVln7uk0dvK9nSs1dPNUHSF0WQ2l8cfsYDtLTdyxded/s640/IMG_8018.JPG) |
Mijając kolejne domostwa. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUCHoN1lPj6qzIkCmsIt_1mAVkqYJB2KXQTi0NcmBp8D2GaWqLG-2yU4MvhDwaHgaPBLZPHIVvKDapR8W-x0d5zHicejWxAtwzuPaz47pv_Q4iAF_kxRj1qc9TohTiPFkDFLknyeTz2-lE/s640/IMG_8046.JPG) |
Podejście na najwyższą górę wyspy Cat Ba. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtOVlkMEnGF_uPAhf3SjDRwFaCMB8WQeNVO0uKzHtx0Uod4FoFLTGein9YGqoiyPInkK-6pfWK3Anzl19dtb3Sfyqm3PP8a8v7I5ngrA1gMJMdDc21hPUzj4FR8pk12Hh-MAnvELfImTKC/s640/IMG_8054.JPG) |
"Punkt widokowy" na szczycie dachu budynku kryjącego tajemniczą instalację WAL. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLXWequGTF5zzlqXQkOosiK5wPIc1Yl7ycy4nmTnPZ0p5v3jfLgnrOBBJMMynr6GI_3qYPyxrPQhTGEVoO85IpLA-v3zjQJUrrjRubJ9ZLd9iJVLDI4rwvOsarI4YCUsKetyq8scEGYWlR/s640/IMG_8055.JPG) |
Widok w głąb wyspy. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWGqiVBUmmJpEn6OqS-VgMBXlCzg-XmEs32XkvPB2_1cbnYzeCq4rEyGyB6c4Eey02-acSu1UUYc10junZ-UtQEfxfEKE9zp7XDDzpxaMa_GrIJntGwO7T316ek8mlpBCSjAAwQrQ7atou/s640/IMG_8057.JPG) |
Zbyszko wypatruje w dolinie domu Lana. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzoe6bqVSQvrVqhJokOOsuYeNw3UsBnliomiJOFYs5dUTxwSl80w_2E8rulqaxQdfiPkEEjkYXdpXOhAA6FXPEW3E1qW_ayuEessKVA_r82W2fpGHAS-8vhM3ESAQiLmK74w5V6z3thSDG/s640/IMG_8062.JPG) |
Wracamy na rowery, pozostawione u podnóża góry. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiBm0Vf8n0CjfKHoGEcohyqgXHm-sRcGF2CLVAgU3AWiL6VtPAXtMTChpDirGhg72CAatFlMpP_MJRklQLIKtveKCL4nUDt3vqVYJKUyZvpYQ2WCOqqpFHc-aYhdle4pu7FdXi1weZ2X1_/s640/IMG_8068.JPG) |
I odkrywamy kolejne tajemnice wyspy... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfyE6yG0UTagxS9fQD4K7rvPJGfBxZo3REniSSL71YSx_YJ1D8q8toTummg_kyENc26Zg3yYjFVewVzKxyz4QuQy83vxn3XN0JLGgFWnK3wS8jTfLrJ9QbiSksEKkYQlF8Fu3UqJIqG26Y/s640/IMG_8070.JPG) |
Oto francuska posiadłość kolonialna, do której zapraszamy się w gościnę. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFLVo1a8GbwE0aWHr1PjBXA93V3LdYYZORAGtvcZ7vUtbdGLwXHgAtN5M9hZJUweYwcRnnUgweVkMTXMtUb0o0yUWB0bYL55rAupHbTTP6t_3Om-pLOPGXEvKgg6_xwZ1ghB2nMMsVepQc/s640/IMG_8071.JPG) |
Co za skąpcy, piwem nie chcą poczęstować! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVu1cUn4gAnYcqjwBp-hmPNYabt0iW84uZAol-1i4MVmFUjfCo8ZKPEjQV7edbnymUNHSIss5erbqnIN-nq-2B0Gm2mnmuP2-B8sxSBY7Odp4adNp1uMSTlx4jUAt_udISO6Qb2R0JqIWf/s640/IMG_8072.JPG) |
Jednak się udało! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl3y-yP2FD7_rPc1XbIWEbjx_ml9cON1oI2xP86MGmuo_JYY7eeUDPNJxFfh4SdjUL4x1wv116FJwFRSEfvRsQdqXmM955hTgFy6td87wa-c_9_Ito_uyLtO9-Xok_wCIOrDu9WVWSF4uZ/s640/IMG_8073.JPG) |
Zabudowania, nieco trącące myszką. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA_kxuIcQljJlS7oGpDsVfaXC5pg9zxr30rTGPpxxeBiiNki0Kjp3TdlUjVp-IYts1TGsPJLG7KkSUyCtj54uXjhr2AaVdg018a8EGA8fH3Yhyh2ccEj-RUPU_mLRcEPn6BoKzhA24RaWB/s640/IMG_8074.JPG) |
Toną jednak w kwiatach |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVtCgQpdpDjFW_9cclMWWwA2NvubkbAA6Hk5LGXDvJ45yyGSA1zgG6t9_LAYshhUU0x3gqR70uUFG7dOtrwurqXRWjQgqfYv4KSqa4oHGqdDr1MBFh-qYmy6YaKX1S5U6vr64-n8a4yWH_/s640/IMG_8076.JPG) |
I serwują kawę :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzegFZhVh2VUr-2Y07p4mpI1jWA_yKj6jufzYBxTlp3ayqUg621tqv6fVFq7onlIjSHvoB70zxR8A82VHFPho5a1o7qajReROA-qKTOCGS9Fhtg7bXudAlng9BqOpgpeM0AJkWe_YjkxlX/s640/IMG_8081.JPG) |
A także piwo :D |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUpfcF6eWbm1GolMf5QIWBxDJlAwvE_JVhygEH9YplTekMJsBAxO3rCfTtM7UvwqAQ4S422ufUaXOtfw3dfksnO9iNrqsMwb32t7XQiMH2UhUo0GqRAdX9m8rfvYLaOoXQi7diU5ubsR3N/s640/20171220_155941.jpg) |
W drodze powrotnej obserwujemy sceny z życia wioski. Przesiewanie ryżu... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7MzLvp4at6M3m9QiHj4ggD69gPuKru__Yks78srUU3fFTtVuD1cW-DpP8q26GyIYjh_AxVJ-82w-lX2waWgBkB9eyNJhFklc_uOWoQoD-K71kUpNeO0XIFhgrSlxfXeXmfgMWSMjLoriM/s640/20171220_160132.jpg) |
Smażenie kurczaków nad ogniskiem |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFp9kt7Gn0sCwdh9QqtXXTPqEBRtf9aF2uPCQQPHORO7uv2d-MpiLh9vRDl2RYDGcwAgtAl5YzpUVllfcg8On5dTQaGUfZFjLt9lWwpOvQoR6q4MDrf4nVbgEz5yf2e68o8vLH5jLvep6y/s640/20171220_161907.jpg) |
Dzieciaki chętnie pozują do zdjęcia. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1LL_xTpsuNL2jjh14sBNA30h5ZmcqmO-_5h6W4aGR_e1SnIsyEgnJINlQHDMvTlnEU9ATXmSz_WAzXj3L-gYLvbyqoYXI24qoXk_0lDmpEpkRfeNbMAM5Ml3dormp314TgywJqEqCibfv/s640/20171220_162123.jpg) |
A śmiechu przy tym co nie miara. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7oD42pAnxL84TWrdS0AqgVB5TbT9HowOzmez2ccgKG513VsmfoztTyDmm3V7YHrY1dWZr5QQvenusSC0VlnVLiv3dxTGi4LfVI_0p_FjjrBAwqCnYozzc_Zu8XMdUqopu9ukAt0m7faH4/s640/IMG_8095.JPG) |
Wracamy od Lana do miasta Cat Ba. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhCKt6limyO3xKqRquTiWJkvp7RGpQcvINePyai3zWUjLm6gu_s0PmtZYW4tBETt9gPRwJPPViDNCuqqMwS89PD8h9hW0LSzfQEZr1Nqw-tZJPUJ8GOjxVYlg9h_fJqLjpJjarL3Z0rKcj/s640/IMG_8097.JPG) |
ostatnie zdjęcia z zatoką. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsMpPVEG9iS23d5CnI-Eq1Zw5gaNfwocJXzfmZbPj1x1rf8ibXw1SnLQBIeGy3uTrPk0xZGhwRshl5Oos2-DQIHQ4eSjFCNa8ngFBNLanbxwH5WQSb_ecAv3cqCQaY8uuAIsg2MGnMySy/s640/IMG_8105.JPG) |
Spojrzenia do rybackich chatek. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9vebKwjr0VHCc2REBWLFeq18V03DqXaJ30fqjGtp9h_6Xmjnpx8wkOXomuC5NIvK7Yev8ahO1r8wHJbKN3HoL6PRgvWnjTDIFvJBENBclN71ZlZp1C_VvcHGAbsoF2WS6Kne9fozrIXF2/s640/IMG_8109.JPG) |
których w tej okolicy jest naprawdę sporo. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhh5BPKXBas41gH_IqhyphenhyphenxNYB3yAM_QP68y8VuyzMnKRqZJ5A-grsIn9JFjSR5SnH3WeHB9u8D5k5V0CRC0v06Ppka9Z4YlyTQl7rZlzw4fR3fiSlHIEaQcSXbhOC88EIY7JwQKZm-9vbLFC/s640/IMG_8120.JPG) |
Na łódce telewizja kręci wywiad a my... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX2J_CO5YG4eGE_U7GKeaqS4qYedDT4K-dxyYI4kWG_o_KgM_CcTXthGpHGHWbz43kPksSkzu57QxZuRC0nAmcdmBb4nFbM8SR4hFuGG9qd9Kxfoxj8c4aRlMHivfSKSV6lij4DZWIqu1S/s640/IMG_8133.JPG) |
obserwujemy wioski na wodzie. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn-J_O3X3bfIquJl95PyHKFwzNU9hVbjubjp8XDayhT1sOpj-cEZzn8l5eePD1bFTouJtHdBk_jC2OEngM6uUVuHdl8KdZUpEQpuPW-mE9JE1K3nO1dNTsYR26a2H-o7L_TWgj14DPLSOs/s640/IMG_8136.JPG) |
A tutaj to już prawdziwe miasteczko, |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcF4TynCQyM833xyqc4HK2Y-mBJRQIRSGdp2QsqEoSPmw2sXHxyod4NNlbxRFOYsPgRa6Hn6uQFPx5NE8OFARwUre3NVEJIRKP4eNhUGcV1pLkFq9ph58vxGD72WPxL5rBJFLD6gHEbsTt/s640/IMG_8142.JPG) |
które otacza nas ze wszystkich stron. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEYcCznf6EhhIHiyp-QSVGvJi0dxLhHrzJg0kZFp2qtnyDB0PXzWT8LK_GzE0m5Kgsc1Wc7etWTjl5mjJkBPzZW0JjGyGHXeV578lvGvCq-sLUJmr0GpE2uMdHPPzSGuY6-CQpu1E8CH2q/s640/IMG_8147.JPG) |
Znów w Cat Ba, wyokrętowanie. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKiL2CD6jE_2Iy1_MBV2vghKbNB9n5HYltNXvDiRiXctusJ96nmr1Csah4N71AR4IdedQIgPW4mRxWWpF6NIHnttuz56Ut6mB31BalbXi0r3InP8r4yCV65KTETUTVCbVP5dH7rGaSsByQ/s640/IMG_8154.JPG) |
Zasłużony obiad w knajpie |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimXAzXgsQ73dR1adPjxXrJhQ9u2mIRIU-cx7Sm4rPId-UPdztjyQNSIwZC1jvR27FkV2tjEug3vDGGeEOFh-7UIRy8QNvhfPM3ghn1VphabNRegO45z57OQuYI2xhBkl7f4m2rX40OuJP5/s640/IMG_8159.JPG) |
W oczekiwaniu na autobus sypialny do Sa Pa zamówiliśmy kolejne piwko. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSAUaa1WmWrL-BlX_DIYMt4mWwhoPvF9Gj49AEAhNiDVUVZ29nSQYN95yPdKheGHNrFZQYgx-5M7ERpzxgr4SrVH3uvDgwA5AI26hMkKLlPZXJ94qxAgqNTQs7qzamn3rsUGDEI2h8skIE/s640/IMG_8162.JPG) |
Ale podjechał tak szybko, że trzeba było skończyć piwko w autobusie. |
Wspaniały opis i zdjęcia. W sumie jak bym już tam był.
OdpowiedzUsuńTo trzeba koniecznie zobaczyć samemu, dopóki nie zostanie zajechane, zadeptane i zniszczone przez tłumy turystów. Niestety, każdego roku przybywa ich tam coraz więcej.
UsuńW kapitalizmie wszystkiego jest za dużo.
UsuńZa dużo ludzi (zwłaszcza turystów), w Wietnamie za dużo skuterów, a ogólnie, za mało pieniędzy. Na szczęście, zwykle wystarcza piwa :D
Usuń