|
Lwy wylęgujące się na kamieniach w Parku Masai Mara. |
|
Leniwa antylopa gnu, która nie zdecydowała się na migrację do Tanzanii. |
|
Więcej tych leniwców :D W tle żyrafa. |
|
Antylopy Thomsona i zebry. |
|
Aby określić ilość żyraf należy policzyć liczbę nóg i podzielić przez 4 :D |
|
Jedna z lwich skał. |
|
Rodzinka w pobliżu skał. |
|
Lwy w Masai Mara często wylegują się na nagrzanych kamieniach. |
|
Można też podjechać całkiem blisko rozleniwionych kotków. |
|
Lwy wypatrzone przez Zbyszka. |
|
Park Masai Mara słynie z wielkiej liczby zamieszkujących go lwów. |
|
Król zwierząt obserwuje swoje włości. |
|
Kolejne lwy odpoczywające na skałach. |
|
Uwaga postój! Lew w parku ma pierwszeństwo. |
|
Teraz dopiero można ruszyć dalej. |
|
Bawoły. |
|
Całe stada bawołów na sawannie. |
|
Zwierzaki przyglądają się zaciekawione. Kto to nas dziś odwiedził? |
|
Bawoły u kosmetyczki. Ptasiej :D |
|
Hiena odpoczywająca za dnia w trawie. |
|
Czarny bocian. |
|
Panorama sawanny. |
|
Stadko antylop topi. |
|
Tutaj topi z bliska. |
|
Szpaki wyglądają też tak. |
|
Gepard (niestety niezbyt wyraźny bo uciekał :D) |
Park
Narodowy (właściwie rezerwat) Masai Mara to najsłynniejszy z
parków Kenii i najlepsze miejsce do odbycia safari. Leży ok. 100
km. na południowy zachód od Nairobi, przy granicy z Tanzanią.
Został utworzony w 1961 r., zajmuje obszar ok. 1500 km. kw., na
wysokości ponad 1500 m. n. p. m. Łączy się bezpośrednio z
tanzańskim parkiem Serengeti (ok. 15 tys. km. kw.), z którym tworzą
wspólny ekosystem. Nazwa pochodzi od masajskiego słowa „mara”,
oznaczającego punkt albo kropkę. Tak bowiem wyglądają z daleka
pojedyncze krzewy znaczące pokryte sawanną, rozległe przestrzenie
parku. Do Masai Mara prowadzi bardzo kiepska, gruntowa droga z miasta
Narok. Może dziwić, że tak uczęszczane przez turystów miejsce
posiada równie złe warunki komunikacyjne. Wyjaśniono, że to
miejscowi Masajowie („bardzo dziwni ludzie, z którymi nie sposób
się dogadać”) przez lata sprzeciwiali się budowie lepszej drogi
przez ich terytoria. Ustąpili dopiero niedawno i prace ruszyły z
kopyta. Drogę budują, oczywiście, firmy chińskie. Tymczasem
utrudnia to przejazd jeszcze bardziej z powodu rozkopania w wielu
miejscach dotychczasowego szlaku, ale już wkrótce warunki z
pewnością się poprawią. Kto jak kto, ale Chińczycy budować
potrafią. Tylko w Polsce dali plamę z autostradą, no ale w Polsce
nigdy nie jest łatwo. Pewnie trudniej niż w Kenii. Goszczący w Nairobi albo w Mombasie i nie dysponujący nadmiarem wolnego czasu, za to zasobni w
pieniądze, turyści i businessmeni mogą dotrzeć do serca Masai Mara samolotem,
prosto z Nairobi oraz kilku innych, większych miast. W parku urządzono polowe (bardzo polowe) lotniska,
umożliwiające takie wypady.
Główna
atrakcja Masai Mara to rozległe, pokryte sawanną przestrzenie, pofałdowane wyraźnie zaznaczonymi wzgórzami. Krajobraz typowo afrykański,
niczym z filmu. Wzrok sięga daleko, z daleka też widać zwierzęta,
słonie, żyrafy, zebry, bawoły, różne gatunki antylop. Trudniej o
wypatrzenie drapieżników, ale i one są obecne: wylegujące się na
nagrzanych słońcem skałach lwy, śpiące w gałęziach drzew,
spotykane już rzadziej lamparty, przemierzające sawannę gepardy,
ukryte w trawie hieny. Najliczniej żyją w Masai Mara antylopy gnu,
ciemne, dość paskudne z wyglądu, z „diabelskimi” mordami. Ich
populacja w Masai Mara i Serengeti sięga podobno 5 mln. Dwa razy w
roku odbywają słynną migrację w pogoni za deszczami i trawą. W
październiku-listopadzie udają się na południe, do Serengeti, w
lipcu-sierpniu wracają. To czas największego oblężenia parku
przez turystów, wycieczki i noclegi trzeba rezerwować z dużym
wyprzedzeniem. Ceny „niemieckie”, bo też i Niemcy zjeżdżają
na tę okazję w największej liczbie. My zwiedzaliśmy park w
kwietniu, a więc w porze nieobecności gnu. I tak jednak pozostało
ich całkiem sporo. Kwiecień to także pora deszczowa, chociaż
podczas naszego trzydniowego pobytu prawie nie padało, utrzymywała
się na ogół piękna, słoneczna pogoda. I bardzo dobrze, bo słabo
przepuszczalne gleby Masai Mara nie przyjmują wody. Spływa ona
bardzo szybko w doliny i zagłębienia, czyniąc prowadzące tamtędy
drogi gruntowe nieprzejezdnymi. Spotkało nas coś takiego późnym
popołudniem drugiego dnia. Policarp dał ostatecznie radę, ale
ponad godzinę kluczył i szukał drogi, usiłując sforsować
zamienioną w bagno dolinę oddzielającą nas od naszego campu.
Dwie
szczególne atrakcje Masai Mara to kamienie wyznaczające granicę z
Tanzanią oraz rzeka Mara. Granica jak granica, w sumie nic
szczególnego, ale to żelazny punkt programu. Wszyscy tam ściągają
i robią sobie zdjęcia. W pobliżu przepływa sporych rozmiarów,
tocząca mętne, czerwonawe wody Mara, w której żyją
hipopotamy i krokodyle. Jej brzegi zwiedza się pod opieką rangersa.
Nasz okazał się sympatyczny i rozmowny, uzbrojony w klasyczny
kałasznikow AK 47, najlepszy karabin maszynowy świata. Nic
dziwnego, że krokodyle i hipopotamy trzymały się z daleka! A po
tej wycieczce wzdłuż Mary można zjeść lunch, nasz przygotowany i
zapakowany przez niezawodnego Johna, wsparty niezłej klasy lokalnym
piwem. Turyści spożywają posiłek „na zielonej trawce”, w
promieniach afrykańskiego słońca, na urwistym brzegu rzeki, w
której pluskają hipopotamy. Krokodyle czają się kilkaset metrów
dalej, w dole mętnego nurtu. Ich czas nadejdzie w porze migracji, wędrujące antylopy muszą przekroczyć rzekę. Brody, z których korzystają, nie należą do łatwych i bezpiecznych. Zwierzęta, ktore potkną się, upadną i zostaną zniesione przez bystry nurt padają ofiarą drapieżnych gadów. Wstrętne bydlaki, jedyny z nich pożytek, to dostarczanie surowca na eleganckie torebki i buty dla pięknych dam. Ach, mięso z krokodyla też smaczne. Co prawda, w Kenii niedostępne. Tu w zasadzie nie jada się dziczyzny, jak wyjaśnił nam John. I lepiej nie opowiadaj, że jadłeś gdzieś krokodyla (w Wietnamie), bo ludzie się wystraszą.
|
Polowe lotnisko w Masai Mara. Terminal przylotów :D |
|
Strefa wolnocłowa przy lotnisku dopiero się rozkłada. |
|
Zbyszko, stara przekupka :D |
|
Antylopa impala oraz guźce. |
|
Stadko guźców |
|
Słoń samotnik zagubiony na sawannie. |
|
Dwa słonie :D |
|
Panorama sawanny. |
|
Młody pawian. |
|
Salon kosmetyczny i restauracja w jednym :D Przecież pchły nie mogą się zmarnować :D |
|
Struś afrykański. |
|
Pierwszy rzut oka na rzekę Mara. |
|
Na granicy kenijsko - tanzańskiej. |
|
Wstęp tutaj tylko z ochroną (jak głosi napis). |
|
Nic dziwnego, bo można spotkać taki śliczny materiał na torebkę (albo żywy śpiwór lacosta:D) |
|
Z rangersem, który nas oprowadzał i ochraniał przed dziką zwierzyną. |
|
Bród, z którego korzystają antylopy podczas wielkiej migracji. |
|
Jaszczurki wylęgują się na kamieniach. |
|
Gekon. |
|
Jeśli któraś antylopa potknie się podczas przekraczania rzeki, chętni na obiad już czekają. |
|
Z braku antylop jedzą takie oto ryby. |
|
Podczas pikniku na wysokim brzegu River Mara. |
|
Z takim oto widokiem na... |
|
pławiące się w niej hipopotamy. |
|
Hipcio zzumowany. |
|
Koronowany paw. |
|
i...mamy szczęście lampart (już kolejny) wypatrzony przez Polycarpa. |
|
Rozkosznie wygląda. Prawda? |
|
Słonica wyganiająca z drogi młode. Zauważyła nasz nadjeżdżający samochód. |
|
Hiena. |
|
Zachód słońca nad sawanna. |
|
I znów topi solo... |
|
...oraz w stadzie. |
|
Krajobraz z żyrafą. |
|
Nasz dzielny kierowca Polycarp. |
|
Zebry. |
|
Wracamy do naszej lodge. Naprawdę tak wyglądają drogi w Afryce :D |
Witam serdecznie :) Czy mogłabym prosić o informacje odnośne miejscówki w Masai Mara? Gdzie obozowaliście? Czy warunki były znośne? Byłam dwa razy w Kenii, ale myślę teraz o samodzielnej wyprawie, tylko i wyłącznie do Masai Mara :) Bardzo polecaliście to miejscowe biuro, czy możecie zdradzić jaką cenę utargowaliście?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Witam
UsuńObozowaliśmy w Mwangaza Budget Camp. Warunki dość spartańskie ale do ogarnięcia, tym bardziej, że my w sumie wracaliśmy o zmroku potem kolacja, piwko i w namiocie lądowaliśmy ok 21 . Pobudka była ok. 5 to już tylko prysznic i zanurzaliśmy się w objęcia Morfeusza :D Jedzenie było super bo gotował John, nasz kucharz. Co do ceny zależy pewnie od trasy. Nas odbierali z Mombasy i zwiedzaliśmy 5 parków w 6 dni, zakończyliśmy w Nairobi, wyszło ok. 1000 dol za osobę. Do Masai Mara mieliśmy bilet na 48 h i właściwie zostało to na maxa wykorzystane. Biuro jest naprawdę ok, jeśli ktoś chce zobaczyć Kenię i zwierzaki, jednak warunki w lodgach są kenijskie (w pierwszym poście "Kenijski safari wstęp" jest program naszej podróży i kilka fot z akomodacji) :D Pozdrawiam :D