|
Panorama Neapolu z morza i widok na zamek Sant'Elmo |
|
Inny z zamków Neapolu Castel dell'Ovo |
|
I piknik na "plaży miejskiej" w pobliżu Castel del'Nuovo. Zbyszko z "blondynką" w dłoni :D |
|
I kolejne zamczysko, Castel Nuovo. |
Neapol
to bez dwóch zdań symbol południa Włoch. Stare miasto założone
jeszcze przez greckich kolonistów, przechodziło później różne
koleje losu, rządzone przez Rzymian i Bizantyjczyków, Normanów,
Niemców, Francuzów i Hiszpanów. Było stolicą państwa o
dziwacznej nazwie Królestwo Obojga Sycylii, w 1861 r. zostało
włączone w skład jednoczących się Włoch za sprawą „wyprawy
tysiąca Garibaldiego”. Ten rewolucjonista, który stał się
bohaterem narodowym, ma zresztą w mieście pomniki, place, stacje
kolejowe. Burbonowie neapolitańscy, których obalił, nie cieszyli
się dobrą sławą, ani wśród poddanych, ani w ówczesnej Europie.
Wszyscy ci rządzący pozostawili po sobie liczne ślady, zwłaszcza
w postaci kościołów i klasztorów oraz obronnych zamków. Tych
ostatnich Neapol ma zresztą kilka. Budowli sakralnych też nie
brakuje. Zalicza się je do głównych atrakcji turystycznych miasta,
ale ich kolejne zwiedzanie może szybko znużyć. Naszym zdaniem w
zupełności wystarczy odwiedzić przede wszystkim klasztor i kościół
św. Chiary (surowe, gotyckie wnętrze – wynik renowacji po
zniszczeniach wojennych oraz usunięcia barokowych dodatków, obok
piękne krużganki klasztoru, do kościoła wstęp wolny, krużganki
7 euro, czynne 7.30 – 13.00 oraz 15.00 – 17.00, w małym parku
przy kościele znajduje się ujęcie wody pitnej). Naprzeciwko
trafiamy na kościół Gesu Nuovo,
za niepozorną fasadą kryje się bogate, barokowe tym razem wnętrze.
Potem jeszcze dla porządku katedra San Gennnaro (św. Januarego –
patrona miasta, 8.30-12.30, 16.30-18.00). Tu warto pamiętać, iż
podczas gruntownej renowacji kościoła w XVII w. biedni lecz dumni
Neapolitańczycy odrzucili hojną darowiznę hiszpańskiej
wicekrólowej, uważając, że świątynię swego patrona powinni
odbudować za własne pieniądze. Co zresztą obecnie nie przeszkadza
im pojawiać się w katedrze z pizzą w dłoni. Ostatecznie, pizza to
też chluba Neapolu! (opis najważniejszych pizzerii
zob. tu link).
Na tym zwiedzanie kościołów możemy zakończyć, wystarczy już
tych świętości!
|
Przed kościółem Gesu Nuovo |
|
Bogate wnętrz kościoła Gesu Nuovo |
|
Przed wejściem do kościoła Santa Chiara |
|
Wirydarz w klasztorze św. Klary |
|
Krużganki przy powyższym wirydarzu |
|
I znów na alejkach widydarza |
|
Przed Katedrą św. Januarego |
|
Pizzeria w katedrze :D |
|
Kaplica św. Januarego |
|
Wnętrze katedry |
Kolejny punkt obowiązkowy, to Muzeum
Archeologiczne (Piazza Museo, 9.30-19.00, wtorki i święta
nieczynne, 13 euro), tu zwłaszcza
Gabinetto Segreto ze starożytną pornografią (
zob. tu link) oraz mozaiką przedstawiającą bitwę Aleksandra Wielkiego z Dariuszem. Warto też zajrzeć do neapolitańskich podziemi. Jedna z tras wycieczkowych rozpoczyna się w kościele San Lorenzo Maggiore (przy Via Tribunali) i ukazuje starożytne, greckie, rzymskie oraz bizantyjskie pozostałości ukryte pod obecnymi domami miasta) druga w pobliżu Piazza Plebiscito (tu najciekawsze wydają się eksponaty związane z II wojną światową, podziemia wykorzystywano bowiem jako schrony). Zwiedzanie w grupach zorganizowanych, z przewodnikiem w języku włoskim lub angielskim. Po zaliczeniu tych atrakcji można spokojnie spacerować po wąskich, urokliwych uliczkach, wjechać kolejką szynowo-linową na wzgórze zamkowe (
Castel Sant' Elmo). Ładny stąd widok, ale żeby wejść na mury trzeba zapłacić także za wstęp do muzeum, co niekoniecznie opłaca się czasowo oraz finansowo. Wybraliśmy polecany przez turystów spacer schodami prowadzącymi do podnóża zamku (Via San Martino – tak, to ulica, ale raczej niedostępna dla ruchu kołowego). Plaży jako takiej w Neapolu nie znajdziemy, miejscowi korzystają ze słońca i wody na kamieniach zabezpieczających nadbrzeżne bulwary w okolicach zamku
Castell dell'Ovo. Urządziliśmy tam sobie piknik. Trochę trudno zejść z bulwaru, ale przy odrobinie wysiłku można to uczynić przy nasadzie grobli łączącej zamek ze stałym lądem.
Neapol
wzbudza wśród przybyszów diametralnie różne uczucia. Dla jednych
to miasto brudne, zatłoczone i hałaśliwe. To wszystko prawda,
ludzi mnóstwo, klaksony i ryk silników, wszechobecne skutery
wyjeżdżające z każdego zaułka, dosłownie z każdej szpary w
szpalerze ciasno upchanych domów. W bocznych, krętych i ciasnych
uliczkach (a i nie tylko tam) co i rusz napotykamy kupy śmieci albo
wręcz ludzkich ekskrementów (nawet na placu Garibaldiego, tuż
przed głównym dworcem kolejowym). Nikt z miejscowych się tym nie
przejmuje. Wielu gościom nie przeszkadzają jednak te osobliwości i
chłoną niepowtarzalny koloryt miasta, tworzony przez niezliczone
knajpki ze znakomitą kawą (to w końcu Włochy!), uliczne stragany
z wszelakimi towarami, lodziarnie i ciastkarnie (jedno i drugie to
kolejna specjalność Neapolu) oraz, oczywiście, pizzerie. O tym
kolorycie decydują jednak przede wszystkim ludzie, hałaśliwi,
rozgadani (niekoniecznie po angielsku – z tym często problemy),
oszukujący przy rozliczaniu drobnych zakupów (zwłaszcza owoców na
wagę, urząd skarbowy też zresztą oszukują, po przyjrzeniu się
kilku paragonom po zakupie jakichś pamiątek zauważyłem, że
podane tam ceny były o połowę niższe niż te wystawione na
metkach i pobierane przy kasie), niby to spieszący się gdzieś w
swoich sprawach, ale zawsze znajdujący czas, by zatrzymać samochód
na środku wąskiej uliczki i pogadać z przyjacielem. W sumie są
też jednak życzliwi i przyjaźni (np. konduktor w pociągu, który
podarował nam karę za wykupienie niewłaściwego biletu podczas
podróży do Puzzoli). Miłośnicy (miłośniczki) zakupów znajdą
się w swoim żywiole przy Via Toledo. To główna ulica starego
centrum, obstawiona wszelkiego rodzaju sklepami oraz butikami z
konfekcją i galanterią. Ceny niewygórowane, niższe niż np. w
Rzymie, zawsze też oferują jakieś przeceny. O wiele trudniej w
Neapolu o sklep spożywczy. Na szczęście, tu i tam rozmieszczono
publiczne ujęcia wody pitnej. Bardzo przydatne w gorącym klimacie
miasta!
|
Jeden z ciekawszych eksponatów Gabinetto Segreto w Muzeum Archeologicznym :D |
|
Jeden z licznych improwizowanych śmietników ulicznych w bocznych zaułkach Neapolu. |
|
Neapol od "kuchni" widok z okna muzeum przy kościele San Lorenzo Maggiore. |
|
Mamy wrzesień ale tutaj już szykują się na święta. Uliczka w pobliżu kościoła San Lorenzo gdzie atmosfera bożonarodzeniowa trwa cały rok. |
|
Uliczny sklep z rybami. |
|
A za rogiem konkurencja... |
|
Temat rzeka...włoskie słodycze. |
|
A tutaj m.in. słynne baba neapolitańskie, nasączone rumem. |
|
I chyba najsłynniejsze neapolitańskie ciasteczka wypełnione kremem: cannoli |
|
Do wyboru, do koloru aż ślinka cieknie |
|
Chyba nie zdołamy się oprzeć... |
|
Nawet wikingowie nie oprą się włoskiej porcji słodyczy. Zdjęcie w Galerii Umberto I |
|
Piazza del Plebiscito |
|
Pałac królewski po przeciwnej stronie. |
I
jeszcze nowoczesna religia Neapolu, czyli piłka nożna.
Neapolitańczycy to fanatyczni kibice, oczywiście FC Napoli, z
którego są dumni niczym ze Św. Januarego i pizzy razem wziętych.
W gęsto zabudowanym centrum brak placów do gry w piłkę, więc
młodzi następcy Maradony grają w mini parku przy kościele św.
Chiary. Średniowieczny mur świątyni z XIII w. to jedna z granic
wyłożonego kamieniami „boiska” (na szczęście bez
eksponowanych okien), prowadzące do bocznego wejścia schody pełnią
rolę bramki. Nikomu to nie przeszkadza. A „boski” Diego Armado
Maradona to bohater i współczesny święty Neapolu. Po zakończeniu
kariery ten znakomity piłkarz ma różne problemy, także z prawem,
ale tutaj nikt o tym wiedzieć nie chce. Wszyscy pamiętają tylko o
tym, że będąc u szczytu sławy ten nowy „król footballu” grał
w FC Napoli, kupiony za zawrotną wówczas kwotę 10 mln. dolarów.
Podobno pieniądze wyłożyła mafia. I nic w tym dziwnego, w końcu
mafiosi to też kibice! Dzięki Argentyńczykowi w 1990 r. FC Napoli
jeden jedyny raz w historii zdobył mistrzostwo Włoch, ogrywając
kluby z bogatej północy, Mediolanu czy Turynu. Takiego triumfu
biedni i dumni południowcy długo nie zapomną! Toteż Maradona ma
swoją kaplicę, niczym prawdziwy święty. Urządzono ją w kawiarni
Bar Nilo przy Via San Biagio dei Librai (w starym centrum miasta).
Przyciąga ona licznych ciekawych, by zrobić zdjęcie wypada zamówić
kawę (2,50 euro, drogo jak na południowe Włoch, ale co tam!). W
zamian możemy sfotografować się przy podobiźnie „Boskiego
Diego”, otoczonej wizerunkami Matki Boskiej, świętych pańskich
(z Ojcem Pio i Janem Pawłem II na czele) oraz papieża Franciszka.
Już w Barcelonie, na stadionie Barsy, odnieśliśmy nieodparte
wrażenie, że religia katolicka i piłka nożna mają wiele
wspólnego, jeśli chodzi o formy wyrażania uczuć wyznawców. W Neapolu otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie tego stanu rzeczy!
|
Jeden z "fresków" przy ołtarzu kaplicy boskiego Diego |
|
A tutaj kapliczka |
|
Diego najwyższym kapłanem neapolitańskiego footbolu :D |
|
Bar Nilo w którym mieści się kapliczka Maradony |
Na
koniec kilka informacji praktycznych. Neapol, niezależnie od tego,
czy gość doceni czy też nie specyficzny urok miasta, to znakomity
punkt wypadowy do zwiedzania przepięknej okolicy. Wszędzie można
dojechać metrem lub kolejką podmiejską, ewentualnie popłynąć
promem (na wyspy). Pensjonaty typu BB oferują stosunkowo niedrogie
noclegi, najlepiej wziąć takowy w starym centrum. Wtedy zamiast
jechać metrem (1 euro) można po prosu wybrać niedługi zwykle
spacer i chłonąć atmosferę miasta. Wieczorami koniecznie trzeba
odwiedzać kolejne pizzerie (do diabła z dietą, takiej pizzy
nigdzie indziej nie dostaniecie). Dojazd z lotniska zapewniają
autobusy firmy Alibus (na lotnisku należy skierować się wzdłuż
drogi prowadzącej na wprost od głównego wyjścia, po ok. 200-300
m. trafimy na przystanek). Koszt biletu to 4 euro, kupujemy u
kierowcy. Możemy jechać na Plac Garibaldiego (główny dworzec
kolejowy, stacja metra) albo dalej, do portu promowego na nabrzeżu,
w centrum miasta. W sprzyjających warunkach zabierze to ok 20 minut
(do portu), ale jeżeli trafimy na bardzo tu częste korki, to 1.30 h
też nikogo nie zdziwi. Autobusy kursują dość często, ale z powodu
wspomnianych korków zgodność z rozkładem jazdy pozostaje
problematyczna. Taksówkarze proponują często przejazd na trasie
lotnisko-centrum za 5 euro od osoby, ale trzeba zająć albo
przynajmniej zapłacić za wszystkie miejsca.
Ciekawe miejsca, do których łatwo dotrzeć z Neapolu, a które odwiedziliśmy:
1. Pompeje (klik), warto zwrócić uwagę na łaźnie i dom rozpusty :D w Pompejach.
Warto również popróbować neapolitańskiej pizzy. Nigdzie poza Neapolem nie zjecie równie dobrej! Tutaj link i kilka naszych propozycji :D Mniam :D Smacznego!
Ładnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńSmacznego. (-:
Usuń