sobota, 20 stycznia 2018

Villa Romana del Casale – świat mozaiki

Pierwszy rzut oka na Villa Romana del Casale 
Po robiących wielkie wrażenie świątyniach Agrygentu oraz cudzie natury – Schodach Tureckich postanawiamy zwiedzić kolejne miejsce, reklamowane jako wielka atrakcja Sycylii – mozaiki w Villa Romana del Casale. To pochodząca z ok. 300 r. n. e. posiadłość, prawdopodobnie ośrodek dużego majątku ziemskiego. Musiała należeć do wysoko postawionej osobistości, rzymskiego arystokraty, może nawet członka rodziny cesarskiej. Kompleks budynków obejmował kilkadziesiąt pomieszczeń, zarówno mieszkalnych jak i łaźni oraz sal gimnastycznych. Właściciel traktował willę jako miejsce wiejskiego odpoczynku, zażywając zapewne przyjemności polowania w okolicznych, górskich lasach. Zniszczona w dobie zawieruchy towarzyszącej upadkowi imperium w V w. była jednak częściowo użytkowana aż do XII w., gdy pogrzebało ją osunięcie się ziemi i została ostatecznie opuszczona. Odkryta w XX w., została stopniowo odsłonięta w wyniku prac archeologicznych. W 1997 kompleks wpisano na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Sławę zawdzięcza licznym, dobrze zachowanym mozaikom zdobiącym posadzki poszczególnych pomieszczeń.
Aby dotrzeć do tego położonego wgłębi wyspy obiektu wyruszamy z wybrzeża, odbijając w miejscowości Gela z drogi SS 15 na szosę nr 117 bis. Po około 40 km. dojeżdżamy do miasteczka Piazza Armerina, w pobliżu której znajduje się willa. Po drodze możemy obserwować zmieniające się otoczenie. Coraz więcej wzgórz, pojawiają się głębokie doliny, w których zachowały się lasy. Niegdyś pokrywały obficie całą wyspę, później wycięto je w większości dla celów gospodarczych, co czyni obecnie krajobraz wnętrza Sycylii monotonnym oraz powoduje problemy klimatyczne. O lasy dba się teraz na wyspie, ale nadal jest ich niewiele. Sama miejscowość rozczarowuje, niezbyt duża ale zatłoczona, ulice zapchane samochodami. Odnalezienie samej willi okazuje się zadaniem niełatwym. Brakuje wyraźnych oznaczeń, nieliczne drogowskazy wiodą bardzo krętymi uliczkami i kilkakrotnie szlak się urywa. Błądzimy około godziny, pytając raz po raz o drogę. W końcu trafiamy na miejsce, to wąska dolina, porośnięta gęstym lasem. Dzisiaj pomoże zapewne nawigacja satelitarna, łatwo dostępna po zniesieniu roamingu w UE. W 2014 r. stanowiło to jeszcze pewien problem.
Wkraczamy na teren posiadłości wiele sobie obiecując.
W sąsiedztwie willi działa kilka restauracji, stajemy w jednej z nich na kawę i słodką przekąskę. Nie polecamy, ceny dość wysokie, a jakość kawy i ciasta – jak na Włochy – bardzo przeciętna. No ale to zwykła przypadłość miejsc turystycznych. Pewnie lepiej zjedlibyśmy w miasteczku (po znalezieniu jakimś cudem miejsca parkingowego). Przykra niespodzianka to płatny parking obok willi, w połączeniu z brakiem możliwości pozostawienia samochodu przy drodze – to z kolei wynika z układu terenu oraz obstawienia jedynej szosy zakazami parkowania. Na Sycylii to rzadki przypadek, zwykle w pobliżu znanych nawet obiektów parkingi są bezpłatne: Segesta, Selinut, Schody Tureckie... Można dojechać autobusem z Piazza Armerina (z Piazza Sen. Marescalchi), ale odjazdy tylko o 9, 10, 11 oraz 16, 17 i 18 (powrotne z willi 30 min. później). Ponieważ jednak samo dotarcie do miasteczka zajmie kilka chwil, trudno zdążyć choćby na 11.00. Ewentualny spacer (ok. 1 h w każdą stronę) jest może i w miarę przyjemny ze względu na malowniczą okolicę, ale samo zwiedzanie willi trwa i tak 2-3 h., co oznacza zbyt dużą stratę czasu przy objeździe tak rozległaj i pełnej atrakcji wyspy jak Sycylia. W sumie najlepszą opcją pozostaje i tak samochód. Willa otwierana jest o godz. 9.00 i zamykana na godzinę przed zmrokiem. Cena biletu 10 euro (2014 r.).
Skoro już przyjechaliśmy i zaplanowaliśmy przeznaczyć ten dzień na zwiedzanie willi, to oczywiście weszliśmy. Szczerze jednak przyznam, że spotkało nas rozczarowanie. Może nie jesteśmy wielkimi miłośnikami starożytnej sztuki mozaiki? Może tutejsze ustępują jednak wczesnobizantyjskim w kościele św. Wita w Rawennie (gdzie zresztą dojazd szybszy i łatwiejszy, a samo zwiedzanie o wiele krótsze)? A może po wrażeniach z poprzednich dni ta atrakcja wydała się nam mniej godna uwagi? Dość powiedzieć, że w sumie snuliśmy się po kolejnych salach i pomostach, z pewnym znużeniem przyglądając się zdobiącym podłogi wizerunkom ułożonym z drobnych kamyków. Liczyłem w skrytości ducha, że atmosferę ożywią wizerunki młodych dziewcząt oddających się grze w piłkę oraz innym formom ćwiczeń, umieszczone w łaźniach i salach gimnastycznych. Niestety, starożytni mieli chyba trochę odmienne od naszych gusta w odniesieniu do urody kobiecej, a może to mistrzowie sztuki układania mozaiki nie stanęli na wysokości zadania? Dość, że dziewczęta wydały się raczej przeciętne, w dodatku przedstawiono je z różnymi wadami postawy, a nawet anatomii. Ada, fachowiec w tej kwestii, wytykała to z bezlitosną precyzją, nie wiem tylko, czy skierowaną wobec dawnych rzemieślników czy też ich ewentualnych modelek? Pozostały sceny myśliwskie, żywe i bogate, ukazujące prawdziwą mnogość zwierzyny z różnych krain imperium, do tego obrazy prac polowych i inne związane z życiem wieśniaków. Wypada to nawet ciekawie, ustępuje jednak malarstwu mistrzów renesansu czy baroku i na dłuższą metę może znużyć. Po dwóch godzinach mieliśmy już zdecydowanie dosyć i bez specjalnego żalu opuściliśmy willę.
Pierwsze pomieszczenie...
Sceny z życia wsi.
A taki oto obraz ukazał się rozczarowanemu Zbyszkowi, wielkiemu miłośnikowi kobiecego piękna :D
Zbyszko zawiedziony atrakcjami łaźni udał się na "polowanie"
Inna ze scen myśliwskich...
I krótki filmik. Ciekawe, że Rzymianom tak się spodobał hinduski znak słońca :D
W sumie miejsce to byłoby dobre właśnie na dwu- trzygodzinną wycieczkę celem spędzenia przedpołudnia. W połączeniu z koniecznością dojazdu wymaga jednak w praktyce poświęcenia całego dnia. W naszym przypadku zmuszeni byliśmy odbić sporo od podstawowej trasy wzdłuż wybrzeża. Później tego czasu brakowało trochę dla innych atrakcji. Oczywiście, każdy musi sam zobaczyć i ocenić, ale gdybym miał usunąć coś z odbytej na Sycylii trasy, zdjąłbym z planu właśnie Villę Romana del Casale.

2 komentarze:

  1. Trzeba mieś chociaż odrobinę wiedzy na temat sztuki starożytnej, aby takie głupoty wypisywać. Wie zwiedziłam miejsc przedstawiających mozaiki, ale ogrom i zachowanie tych w Villa Romana przechodzi wyobrażenie. Trzeba było zainwestować w przewodnika to może zamiast wydziwiania dowiedzielibyście się czegoś więcej. Może żona sama spróbuje ułożyć taką mozaikę to zobaczy czy chociaż w części odda tak pięknie przestawione ciało ludzkie.
    Warto zobaczyć te willę, a właściwie ogromny pałac, ale z przewodnikiem lub wcześniejszą wiedzą. 50 sal robi wrażenie na większości, przynajmniej tej, którzy znaja sie na sztuce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie padam na kolana przed każdą atrakcją polecaną w przewodnikach, tylko szczerze piszę o doznanych wrażeniach. Wrażeniach zwykłego turysty, a nie historyka sztuki. I uważam, że na Sycylii można znaleźć wiele miejsc znacznie ciekawszych niż Villa Romana del Casale. Oczywiście, nikt nie musi sugerować się moją opinią. Każdy może pojechać tam osobiscie i wyrobić sobie własne zdanie. Pozdrawiam.

      Usuń