sobota, 24 czerwca 2017

Flam, najdłuższy fiord Norwegii i powrót do Polski

Aby dostać się do Flam musimy przebyć prawie 25 km tunel, nie jest łatwo :D

Pogoda typowo norweska, ale muszę przyznać, że dodaje tajemniczości Sognefjorden (najdłuższy fiord Norwegii)

Płyniemy promem do Gudvangen, chmury tworzą baśniową scenerię.

Jest naprawdę tajemniczo...

Typowo norweski widoczek :D

Gudvangenfjord

Gudvangenfjord w jego najwęższym miejscu.

Już w Gudvangen, na tle współczesnego promu.

Na tle promu wikingów

Ragnar bacznie obserwuje czy Zbyszko nie kradnie mu środka transportu.

Zmieniamy środek lokomocji, kolejka Flam, widok z niej zapiera dech w piersiach. Ponoć to najpiękniejsza trasa widokowa świata.

Kolejkę otwarto w 1909 roku, jest ona jedną z najbardziej stromych tras kolejowych na świecie.

Mimo, że kolej ąż cztery razy przekracza rzekę Flam nie spotkamy na jej trasie żadnego mostu.

Przystanek pod wodospadem Kjosfossen, niestety właśnie się rozpadało...

Z wodospadu leci taka mżawka wody, iż trudno rozróżnić czy pada deszcz czy to tylko sprawka Kjosfossen.

Poczuliśmy się jak w Chnach, wokół tylu mieszkańców Państwa Środka, dość specyficznie się zachowujących...praca łokciami by wywalczyć sobie plener plus wrzaski to standard.

A przy wodospadzie kusi do skoku w odmęty mężczyzn miejscowa wiedźma ubrana w czerwień....

Dziewczyna stara się jak może ale gwizdek konduktora ponagla oczarowanych mężczyzn do powrotu do bany.

Wracamy kolejką 20 tunelami prowadzącymi dookoła doliny...

Z góry zauważyliśmy stary kościółek we Flam.

Postanowiliśmy obejrzeć go sobie z bliska.

Wszystko co dobre się kończy, nasz ostatni nocleg pod namiotem w drodze do Ystad

Aż żal zwijać namiot, tym bardziej, że pogoda się poprawia.

Podczas oczekiwania na prom w Ystad poszliśmy na spacer po rynku, wszędzie pełno polskich wycieczek, zrezygnowaliśmy...i....

Postanowiliśmy posilić się przed podróżą (chociaż tutaj mówią po szwedzku).

piątek, 23 czerwca 2017

Kąpiel w wodach lodowica Briksdal i Borgund Stavkyrkje

Szukając placu na rozbicie namiotu trafiliśmy na takie oto przyjemne miejsce. 

Zdjęcie spod namiotu o poranku.

A z drugiej strony w oddali majaczył Lodowiec Briksdal (jeden z jęzorów największego lodowca Europy czyli Jostedalsbreen)

Miejsce tuż przy strumieniu wypływającym spod lodowca, oddalone o 2-3 kilometry od czoła. Nieźle zaciągało nocą od tej góry lodu ale wrażenia niesamowite.
Rano próbowałam zażyć kąpieli, ale ze względu na silny prąd i śliskie kamienie odpuściłam (do czasu ;D)

W drodze na Briksdalbreen, wzdłuż strumienia w górę...

Pomiędzy skałami, wciąż w górę...

Przy zapierających dech w piersiach wodospadach...do góry...

Widok z góry na mostek tuż obok wodospadu, na którym troszkę nas pokropiło.

W formacji polodowcowej zwanej domkiem trolla.

Zbliżamy się do  (niestety oberwanego) jęzora Lodowca Briksdal

Kozy pasące się na okolicznych łąkach przyglądają się nam z zaciekawieniem.

Wreszcie jesteśmy przy samym jeziorku pod lodowcem!

Lodowiec Briksdal niestety się cofa, w ciągu ostatnich lat stracił część jęzora schodzącą bezpośrednio do jeziorka. Cały czas słychać odgłosy pękającego lodu i widać fragmenty odpadające od pozostałości jęzora.

Nie mogłam się powstrzymać i zafundowałam sobie kąpiel. Woda nie była zimna (nota bene, ta w strumyku, przy którym dziś nocowaliśmy, subiektywnie wydawała się dużo zimniejsza). Wrażenia z kąpieli niesamowite...mogę odhaczyć kolejne z moich marzeń :D

Wracamy...

Ostatni rzut oka na lodowiec i maszerujemy w dół.

Po drodze do kolejnego naszego celu Borgund.

Oszałamiające norweskie krajobrazy (robią wrażenie mimo braku słońca).
Przy starym średniowiecznym kościółku w Borgund, tzw. Stavkyrke

Wnętrze XII wiecznego kościółka pod wezwaniem św. Andrzeja w Borgund.

Widok z krużganków kościółka na otaczający cmentarz.

Jest to jedyny kościół słupowy (klepkowy) w Norwegii, który dotrwał do naszych czasów w stanie nienaruszonym.

Musicie przyznać, że prezentuje się nieco tajemniczo w tych chmurach.

Szukając miejsca na rozbicie namiotu trafiliśmy na taki oto "niepozorny" wodospad. W Polsce byłby ósmym cudem świata, a tutaj spływał z gór robiąc przy tym potężny huk, jakby niezadowolony z tego, że mało kto zwraca na niego uwagę (wodospadów w Norwegii jest naprawdę wiele, w każdej dolinie, w każdym fiordzie...wszędzie...).

Trolle, orły i... hobbity


Niestety pogoda nam nie sprzyja, a nad drogą trolli nadal zbierają się chmury. W dodatku przed remontowanym tunelem czekamy ponad godzinę

Poddaliśmy się! I przyjmujemy gościnę u Bilbo Bagginsa.

Widok norek hobbitów z góry.

Są to jednak norki luksusowe. Jacuzzi opalane drewnem do dyspozycji, a gospodarz dokłada do ognia, podczas gdy ja rozmawiam z kuzynem.

Integrujemy się tym razem z Niemcami (z Hamburga). Polubili piwo Warka Strong :P

Poranne śniadanie z widokiem na norweskie jezioro...aż chce się jeść :D

Na początek zwiedzamy średniowieczny kościółek Rodven Stavkirka.

Znowu pojawiły się łubiny (jak pod Sztokholmem)! Chmury niestety zasnuwają Drogę Trolli (gdzie zmierzamy).

Uwaga ! (dwa) trolle!

Wodospad Stigfossen.

Trollstigen - Droga Trolli

Chmury wreszcie się przecierają...

I wyłania się piękny widok na  Drogę Trolli pod moimi stopami.


Kolejne spojrzenie na Drogę Trolli-zwróćcie uwagę na most trolla nad wodospadem Stigfossen.

Troll dogląda swojej drogi.

Trollica szykuje się do lotu

Okno pogodowe się skoczyło, chmury zasnuwają niebo. To znak - ruszamy dalej!

Przez zimowe krajobrazy Norwegii w czerwcu...

Nad wodospadem Gudbrandsjuvet.

Eksperymentalny pojazd Wehrmachtu, spotkany po drodze. Wyposażony we własny zapas paliwa.

Prom do Eidstal.

Krajobraz fiordu gdzieś po drodze.

Geirangenfjord w 2005 roku wpisany na listę UNESCO

Geirangenfjord z miasteczkiem Geiranger i statkiem wycieczkowym w tle (z punktu widokowego na Drodze Orłów)

Droga Orłów (ze statku na fjordzie Geiranger)

Wodospad w Geirangerfjord

Wodospad Seven Sisters w Geirangerfjord

Geirangerfjord, podczas rejsu stateczkiem

Geirangenfjord

Miasteczko Geiranger i góra Dalsnibba (na którą zamierzamy wjechać samochodem).

Po drodze spotkaliśmy zagubionego trolla.

W drodze na górę Dalsnibba, widok na Geirangerfjord.

Przez lody i śniegi na górę Dalsnibba.

Gdzieś po prawej widać Geirangerfjord, niestety zza gęstych chmur (wys. ok. 1500 m.npm)

A na górze zima w całej pełni.

Zjeżdżamy do doliny w stronę lodowca Jostedalsbreen.

Zasłużony piknik z piwem na zakończenie dnia.