piątek, 23 czerwca 2017

Kąpiel w wodach lodowica Briksdal i Borgund Stavkyrkje

Szukając placu na rozbicie namiotu trafiliśmy na takie oto przyjemne miejsce. 

Zdjęcie spod namiotu o poranku.

A z drugiej strony w oddali majaczył Lodowiec Briksdal (jeden z jęzorów największego lodowca Europy czyli Jostedalsbreen)

Miejsce tuż przy strumieniu wypływającym spod lodowca, oddalone o 2-3 kilometry od czoła. Nieźle zaciągało nocą od tej góry lodu ale wrażenia niesamowite.
Rano próbowałam zażyć kąpieli, ale ze względu na silny prąd i śliskie kamienie odpuściłam (do czasu ;D)

W drodze na Briksdalbreen, wzdłuż strumienia w górę...

Pomiędzy skałami, wciąż w górę...

Przy zapierających dech w piersiach wodospadach...do góry...

Widok z góry na mostek tuż obok wodospadu, na którym troszkę nas pokropiło.

W formacji polodowcowej zwanej domkiem trolla.

Zbliżamy się do  (niestety oberwanego) jęzora Lodowca Briksdal

Kozy pasące się na okolicznych łąkach przyglądają się nam z zaciekawieniem.

Wreszcie jesteśmy przy samym jeziorku pod lodowcem!

Lodowiec Briksdal niestety się cofa, w ciągu ostatnich lat stracił część jęzora schodzącą bezpośrednio do jeziorka. Cały czas słychać odgłosy pękającego lodu i widać fragmenty odpadające od pozostałości jęzora.

Nie mogłam się powstrzymać i zafundowałam sobie kąpiel. Woda nie była zimna (nota bene, ta w strumyku, przy którym dziś nocowaliśmy, subiektywnie wydawała się dużo zimniejsza). Wrażenia z kąpieli niesamowite...mogę odhaczyć kolejne z moich marzeń :D

Wracamy...

Ostatni rzut oka na lodowiec i maszerujemy w dół.

Po drodze do kolejnego naszego celu Borgund.

Oszałamiające norweskie krajobrazy (robią wrażenie mimo braku słońca).
Przy starym średniowiecznym kościółku w Borgund, tzw. Stavkyrke

Wnętrze XII wiecznego kościółka pod wezwaniem św. Andrzeja w Borgund.

Widok z krużganków kościółka na otaczający cmentarz.

Jest to jedyny kościół słupowy (klepkowy) w Norwegii, który dotrwał do naszych czasów w stanie nienaruszonym.

Musicie przyznać, że prezentuje się nieco tajemniczo w tych chmurach.

Szukając miejsca na rozbicie namiotu trafiliśmy na taki oto "niepozorny" wodospad. W Polsce byłby ósmym cudem świata, a tutaj spływał z gór robiąc przy tym potężny huk, jakby niezadowolony z tego, że mało kto zwraca na niego uwagę (wodospadów w Norwegii jest naprawdę wiele, w każdej dolinie, w każdym fiordzie...wszędzie...).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz