piątek, 18 sierpnia 2017

Ios

Ios. Malowniczo położony amfiteatr Homera


Przed pomnikiem Homera w Ormos

Podczas spaceru po wyspie

Osiołki na osiołkach :D

Widoki podczas spaceru nas urzekały

W amfiteatrze Homera

W drodze na plażę...

...mijamy klimatyczne greckie ogrody, położone na skarpie nad brzegiem morza. Typowa nieturystyczna Grecja!
Po całodziennym rejsie wchodzimy w zapadającym zmroku do portu w Ormos na niewielkiej, górzystej wysepce Ios. Staliśmy tu już przed trzema dniami, znamy więc okoliczne sklepy i tawerny.
W ogrodach pomiędzy białymi greckimi domkami
Po zacumowaniu ruszamy więc z miejsca na niezły obiad. Spędzimy tu kolejny dzień, oczekując na osłabnięcie nasilającego się tymczasem wiatru. Ios to wyspa stosunkowo niedawno odkryta przez turystów. Zamieszkuje ją na stałe ok. 2 tys. osób, gości przyciągają dzikie góry oraz piękne, piaszczyste plaże. Dawniej przybywali tu młodzi miłośnicy dzikiego biwakowania i plażowych imprez, obecnie pobudowano hotele (podobno coraz ich więcej) i przyjeżdżają wczasowicze bardziej klasyczni, rzecz jasna głównie obcokrajowcy. W październiku, turystów raczej brak (chociaż słoneczko nadal przygrzewa i woda ciepła), hotele zamknięte na cztery spusty, czekają na kolejny, letni sezon. Chyba po to, aby podnieść znaczenie Ios dawni mieszkańcy stworzyli swego czasu legendę, że urodził się tutaj Homer. Inne wyspy szczyciły się miejscem narodzin różnych bogów i bogiń, to Homer, piewca Olimpijczyków też dobry. Inna sprawa, że to postać półlegendarna, imię i symbol bezimiennych poetów redagujących oraz spisujących w IX-VIII w. p. n. e. znacznie starsze,przekazywane dotąd ustnie, pieśni poświęcone wojnie trojańskiej czy wędrówkom Odyseusza. Tym niemniej, ten domniemany syn Ios ma też tutaj swój równie symboliczny grób, umieszczony gdzieś na słabo zaludnionym, północno-wschodnim wybrzeżu. W Ormos o jego postaci przypomina skromne raczej popiersie.
Typowa grecka przydrożna cerkiew
Ewentualne plany odwiedzin grobowca poety upadły po zorientowaniu się, że poza sezonem praktycznie nie da się tego zrobić bez wynajęcia taksówki albo samochodu. Z podobnych powodów rezygnujemy z odwiedzin w innym miejscu, położonym na wschodnim wybrzeżu skansenie archeologicznym w Paleokastro (wykopaliska z epoki brązu). Ofiarowany nam dzień postanawiamy spędzić spacerując po miasteczku Ios, stolicy wyspy, a następnie na którejś z plaż. Osada Ios rozciąga się tarasami na stromym wzgórzu wznoszącym się ponad portem. Można tam wjechać okrężną drogą autobusem albo wspiąć się krętymi schodami, liczącymi około 600 stopni. Wybieramy tę drugą opcję. Wyrusza z nami Adam. Miasteczko typowo greckie, wąskie, kręte i niekiedy strome uliczki, pobielone domki z niebieską stolarką. W dużo lepszym stanie niż np. na Kitnos, no ale tu przyjeżdżają turyści. Sporo drink-barów i dyskotek, po sezonie zamkniętych. Jak widać, tradycja imprezowania pozostała. Wspinamy się na szczyt wzgórza, zwieńczony kościółkiem. Obok kilka wiatraków. Ładny stąd widok, wiatr urywa głowę. Teraz do amfiteatru Homera. Został ufundowany przez złowrogą i dybiącą na niezawisłość Grecji oraz honor Greków Unię. No, ale wyspie Homera taki obiekt po prostu się należy, niech więc ta wredna Unia bez potrzeby nie chwali się swoją podejrzaną hojnością! Porządnie wykuty w skalistym zboczu, osłonięty od wiatru, z pięknym widokiem na góry i morze. Akustyka bardzo dobra, o czym przekonujemy się stając na środku orchestry i próbując deklamować, co kto potrafi. Zwykle kończy się na poruszaniu tematyki medycznej: „Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie...” albo „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...” Dość tej poezji, czas na popas, trzeba przepłukać zaschnięte gardła! Korzystając z osłoniętego miejsca zajadamy ser i oliwki, popijając piwem. A co, Grecy też jadali na widowni swoich amfiteatrów. Może nie?
Wreszcie plaża!

Plaża niczym wybrzeże naszego Bałtyku. Niekończące się połacie piasku bez żywej duszy...

Po zakończeniu zwiedzania czas na relaks. Ruszamy drogą w dół, na plażę Mylopotas. To jedna z ładniejszych na wyspie, może nie najładniejsza, ale posiada wielką zaletę. Z Ios maszeruje się tam ok. 20 minut. Jeżdżą też autobusy, nawet zgodnie z planem! Kursują co dwie godziny, z portu. Ale komu chciałoby się czekać? W środku dnia słoneczko przygrzewa, woda, piasek wspaniałe! Na rozległej plaży dosłownie nikogo. Po przeciwnej stronie drogi zamknięte obecnie hotele. Doskonale. Buszujący po hotelowych podjazdach Adam (są nieogrodzone) odnajduje nawet ogrodowe prysznice. Wodę w zbiornikach nagrzewa słońce i jest ciepła! Po kąpieli w morzu bierzemy więc miły prysznic. Rozkładamy się za budką wypożyczalni sprzętu wodnego, która osłania od wiatru i raczymy się winem. Gdy druga butelka zaczyna świecić pustkami, pojawiają się dwie inne uczestniczki naszego rejsu: Asia i Ewa. Dziewczyny mają ze sobą kolejną butelczynę. I jak tu nie powitać ich radośnie? Tak to spędzamy miło czas na Ios, nawiązując do dawnej tradycji. A wieczorem znowu do tawerny. W sumie, bardzo fajna ta Ios!
Zachód słońca nad Ios

Wracamy na statek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz