|
Ios. Malowniczo położony amfiteatr Homera |
|
Przed pomnikiem Homera w Ormos |
|
Podczas spaceru po wyspie |
|
Osiołki na osiołkach :D |
|
Widoki podczas spaceru nas urzekały |
|
W amfiteatrze Homera |
|
W drodze na plażę... |
|
...mijamy klimatyczne greckie ogrody, położone na skarpie nad brzegiem morza. Typowa nieturystyczna Grecja! |
Po
całodziennym rejsie wchodzimy w zapadającym zmroku do portu w Ormos
na niewielkiej, górzystej wysepce Ios. Staliśmy tu już przed
trzema dniami, znamy więc okoliczne sklepy i tawerny.
|
W ogrodach pomiędzy białymi greckimi domkami |
Po zacumowaniu
ruszamy więc z miejsca na niezły obiad. Spędzimy tu kolejny dzień,
oczekując na osłabnięcie nasilającego się tymczasem wiatru. Ios
to wyspa stosunkowo niedawno odkryta przez turystów. Zamieszkuje ją
na stałe ok. 2 tys. osób, gości przyciągają dzikie góry oraz
piękne, piaszczyste plaże. Dawniej przybywali tu młodzi miłośnicy
dzikiego biwakowania i plażowych imprez, obecnie pobudowano hotele
(podobno coraz ich więcej) i przyjeżdżają wczasowicze bardziej
klasyczni, rzecz jasna głównie obcokrajowcy. W październiku,
turystów raczej brak (chociaż słoneczko nadal przygrzewa i woda
ciepła), hotele zamknięte na cztery spusty, czekają na kolejny,
letni sezon. Chyba po to, aby podnieść znaczenie Ios dawni
mieszkańcy stworzyli swego czasu legendę, że urodził się tutaj
Homer. Inne wyspy szczyciły się miejscem narodzin różnych bogów
i bogiń, to Homer, piewca Olimpijczyków też dobry. Inna sprawa, że
to postać półlegendarna, imię i symbol bezimiennych poetów
redagujących oraz spisujących w IX-VIII w. p. n. e. znacznie
starsze,przekazywane dotąd ustnie, pieśni poświęcone wojnie
trojańskiej czy wędrówkom Odyseusza. Tym niemniej, ten domniemany
syn Ios ma też tutaj swój równie symboliczny grób, umieszczony
gdzieś na słabo zaludnionym, północno-wschodnim wybrzeżu. W
Ormos o jego postaci przypomina skromne raczej popiersie.
|
Typowa grecka przydrożna cerkiew |
Ewentualne
plany odwiedzin grobowca poety upadły po zorientowaniu się, że
poza sezonem praktycznie nie da się tego zrobić bez wynajęcia
taksówki albo samochodu. Z podobnych powodów rezygnujemy z
odwiedzin w innym miejscu, położonym na wschodnim wybrzeżu
skansenie archeologicznym w Paleokastro (wykopaliska z epoki brązu).
Ofiarowany nam dzień postanawiamy spędzić spacerując po
miasteczku Ios, stolicy wyspy, a następnie na którejś z plaż.
Osada Ios rozciąga się tarasami na stromym wzgórzu wznoszącym się
ponad portem. Można tam wjechać okrężną drogą autobusem albo
wspiąć się krętymi schodami, liczącymi około 600 stopni.
Wybieramy tę drugą opcję. Wyrusza z nami Adam. Miasteczko typowo
greckie, wąskie, kręte i niekiedy strome uliczki, pobielone domki z
niebieską stolarką. W dużo lepszym stanie niż np. na Kitnos, no
ale tu przyjeżdżają turyści. Sporo drink-barów i dyskotek, po
sezonie zamkniętych. Jak widać, tradycja imprezowania pozostała.
Wspinamy się na szczyt wzgórza, zwieńczony kościółkiem. Obok
kilka wiatraków. Ładny stąd widok, wiatr urywa głowę. Teraz do
amfiteatru Homera. Został ufundowany przez złowrogą i dybiącą na
niezawisłość Grecji oraz honor Greków Unię. No, ale wyspie
Homera taki obiekt po prostu się należy, niech więc ta wredna Unia
bez potrzeby nie chwali się swoją podejrzaną hojnością!
Porządnie wykuty w skalistym zboczu, osłonięty od wiatru, z
pięknym widokiem na góry i morze. Akustyka bardzo dobra, o czym
przekonujemy się stając na środku orchestry i próbując
deklamować, co kto potrafi. Zwykle kończy się na poruszaniu
tematyki medycznej: „Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak
zdrowie...” albo „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...”
Dość tej poezji, czas na popas, trzeba przepłukać zaschnięte
gardła! Korzystając z osłoniętego miejsca zajadamy ser i oliwki,
popijając piwem. A co, Grecy też jadali na widowni swoich
amfiteatrów. Może nie?
|
Wreszcie plaża! |
|
Plaża niczym wybrzeże naszego Bałtyku. Niekończące się połacie piasku bez żywej duszy... |
Po
zakończeniu zwiedzania czas na relaks. Ruszamy drogą w dół, na
plażę Mylopotas. To jedna z ładniejszych na wyspie, może nie
najładniejsza, ale posiada wielką zaletę. Z Ios maszeruje się tam
ok. 20 minut. Jeżdżą też autobusy, nawet zgodnie z planem!
Kursują co dwie godziny, z portu. Ale komu chciałoby się czekać?
W środku dnia słoneczko przygrzewa, woda, piasek wspaniałe! Na
rozległej plaży dosłownie nikogo. Po przeciwnej stronie drogi
zamknięte obecnie hotele. Doskonale. Buszujący po hotelowych
podjazdach Adam (są nieogrodzone) odnajduje nawet ogrodowe
prysznice. Wodę w zbiornikach nagrzewa słońce i jest ciepła! Po
kąpieli w morzu bierzemy więc miły prysznic. Rozkładamy się za
budką wypożyczalni sprzętu wodnego, która osłania od wiatru i
raczymy się winem. Gdy druga butelka zaczyna świecić pustkami,
pojawiają się dwie inne uczestniczki naszego rejsu: Asia i Ewa.
Dziewczyny mają ze sobą kolejną butelczynę. I jak tu nie powitać
ich radośnie? Tak to spędzamy miło czas na Ios, nawiązując do
dawnej tradycji. A wieczorem znowu do tawerny. W sumie, bardzo fajna
ta Ios!
|
Zachód słońca nad Ios |
|
Wracamy na statek... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz