środa, 12 lipca 2017

Batumi

Batumi. Uniwersytet na Placu Cudów
Podczas spaceru po promenadzie

Plac Cudów nocą
Jeden z symboli Batumi Ali i Nino.

Na promenadzie w Batumi

Na tle koła widokowego. Nadaje mi ono "nieco" łagodności :D

Klomby kwiatów na Placu Europejskim

Plac Europejski. Jedna z wypożyczalni rowerów tuż przy pomniku Medei

Zachód słońca w Batumi

O zachodzie słońca.

Tańczące fontanny w Batumi
Panorama Batumi z górnej stacji kolejki "Argo"

Koncert przy górnej stacji kolejki "Argo"
Przy tańczących postaciach Ali i Nino.
Batumi – główny, nadmorski kurort Gruzji. Jak to w kurorcie, promenady, parki, hotele, tańczące fontanny, specjalna atrakcja to delfinarium. Można popływać z delfinami, ale to sporo kosztuje i trzeba rezerwować tę przyjemność z dużym wyprzedzeniem. Dla wszystkich dostępny jest natomiast tzw. Plac Cudów, nadmorski kwartał z szeregiem dziwacznych, utrzymanych w supernowoczesnym stylu wysokościowców, epatujących niezwykłymi kształtami. Wybudowano to wszystko z inicjatywy prezydenta Michaiła Saakaszwilego, który był autorem wielu oryginalnych pomysłów na promowanie kraju. W budynkach umieszczono różne instytucje publiczne, np. wydziały politechniki i uniwersytetu. Gruzini uważają jednak ich wzniesienie za niepotrzebną rozrzutność, zresztą obecnie poszczególne piętra oraz piony i tak są często zamknięte, stoją puste wobec zbyt wysokich kosztów eksploatacji. Tym niemniej, zwłaszcza z pewnej perspektywy, w nocy, robią wrażenie. Tuż obok dwa symbole miasta: nowoczesna, ale mająca swój urok podwójna statua przedstawiająca zakochaną parę. On i ona wirują w takt muzyki, konstrukcja jest tak pomyślana, że figury przenikają się w tym tańcu, tworząc różne układy szukających uścisku dziewczyny i chłopaka. Dla mniej romantycznie nastrojonych tzw. Fontanna Czaczy. Czacza to miejscowy trunek, winiak z wytłoczyn winogronowych, zwykle paskudny bimber powodujący jeszcze bardziej okropnego kaca. Ta fontanna to kolejny pomysł prezydenta Saakaszwilego: po otwarciu w 2012 r. raz w tygodniu, przez kwadrans, tryskała z niej zamiast wody czacza właśnie! Przyciągało to, rzecz jasna, tłumy, w tym wielu spragnionych. Podczas naszej wizyty trunek w fontannie należał już do przeszłości, podobno coś się zepsuło. Ale i tak turyści licznie ściągają w to miejsce... Nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia... Panoramę miasta najlepiej podziwiać z koła widokowego, również usytuowanego przy Placu Cudów. Jest naprawdę wysokie i warto odbyć wieczorną przejażdżkę. Czasu wystarczy akurat w sam raz na spokojne opróżnienie piwa. Takie koła spotyka się w wielu miastach Gruzji, ślad po dawnych atrakcjach radzieckich. Inny sposób to wjazd nowoczesną kolejką linową nazwaną „Argo” na pobliskie wzgórze Anuria (dolna stacja, a jakże, przy Placu Cudów, tuż nad morzem). Już sam przejazd jest ciekawy, trasa wiedzie bowiem w większości ponad dachami domów. Na wzgórzu punkt widokowy, kawiarnia, restauracja, miejsce występów artystycznych. Najlepiej wjechać wieczorem, czynne do późnej nocy. Tylko „kolejki do kolejki” wtedy największe. Nie warto natomiast wyruszać na wycieczkę morską po okolicy. Wybrzeże w Batumi i najbliższym sąsiedztwie nie prezentuje się szczególnie okazale (może teraz tak piszę, po niedawnym ujrzeniu norweskich fiordów). Lepiej odbyć spacer ciągnącą się wzdłuż brzegu promenadą. Można też wziąć rower. Już w nowszej, bardziej odległej od Placu Cudów części usytuowano przy nabrzeżu luksusowe hotele, stylizowane na różne słynne i charakterystyczne budynki: a to koloseum, a to egipska świątynia. W tej części promenady piwo w knajpach raczej drogie. Polscy turyści ciągną w jeszcze jedno miejsce, na Rondo Marii i Lecha Kaczyńskich.
Rondo Marii i Lecha Kaczyńskich w Batumi.
Tak nazwano któreś z rozwiązań komunikacyjnych w nowej części miasta, w kierunku na lotnisko. W sumie nic specjalnego, rondo jak rondo, ale Polacy lubią zrobić sobie zdjęcie przy tabliczce z nazwą (trzeba, „przeskoczyć” na środek, wbrew przepisom, oczywiście, ale tu nikogo to nie dziwi). Batumi usytuowane jest w malowniczym, nadmorskim i górzystym rejonie kraju zwanym Adżarią. Warto wybrać się na wycieczkę po okolicy. W niewielkiej odległości na południe od miasta, też na wybrzeżu, trafimy na ruiny dawnej twierdzy rzymskiej i bizantyjskiej Gonio. Warto tam wejść, na miejscu, w sezonie letnim pracuje w fortecy polska ekspedycja archeologiczna, której członkowie chętnie służą informacjami. Dalej, na południe, ciekawe przejście graniczne z Turcją w Sarpi. Budynek ma kształt klucza. To jeszcze jeden pomysł prezydenta Saakaszwilego, mający tym razem symbolizować łączność pomiędzy Europą i Azją (co ciekawe, z czysto geograficznego punktu widzenia niemal cała Gruzja leży w Azji). Nieco w głębi lądu trafiamy na malownicze góry, jak niemal wszędzie tutaj, wśród których należy odwiedzić wodospad Makhuntseti (tutaj możliwa mała kąpiel, zapewniająca jakoby wieczną młodość, obok sprzedają różne rodzaje specyficznych miodów gruzińskich, smaki naprawdę ciekawe) oraz średniowieczny, kamienny tzw. most Dandalo, bardziej znany jako Most Królowej Tamary (słynnej władczyni gruzińskiej z przełomu XII/XIII w., za panowania której kraj osiągnął szczyt potęgi i rozkwitu). Zbudowano go ponad tysiąc lat temu, ale nadal służy mieszkańcom. O ile wycieczka w okolice Batumi jest godna polecenia, to plażowanie i odpoczynek w tym kurorcie oraz w sąsiednich miejscowościach raczej odradzamy. Plaże wszędzie kamieniste i mało przyjazne, hotele albo bardzo luksusowe i kosztowne, albo raczej kiepskie i siermiężne. Do tych pierwszych ciągną goście z krajów arabskich (niedaleko, a w tym chrześcijańskim kraju Allach niedowidzi, co pozwala na swobodne korzystanie z różnych, zabronionych jego wyznawcom przyjemności), drugie zapełniają przybysze z Rosji (też dawnych wspomnień czar oraz łatwość dojazdu koleją czy samochodem). Jedni i drudzy windują ceny, a Rosjanie jeszcze dodatkowo robią tłok. W sumie, Batumi to dobry cel na dwu - , góra trzydniowy pobyt, połączony ze zwiedzaniem miasta i okolicy. Na dłużej nie warto się tam zatrzymywać. I jeszcze na zakończenie teledysk Filipinek z 1963 roku kliknij tutaj
Przed twierdzą Gonio jako rycerz :D


Współpraca gruzińsko - polska kwitnie...

Polscy archeolodzy przy pracy - odkrywają mozaiki.

W murach twierdzy

Na jednej z wież w Gonio.

Na murach twierdzy Gonio

Nad wodospadem Makhuntseti.

Na moście królowej Tamary.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz