środa, 12 lipca 2017

Tbilisi – stolica Gruzji.

Kościół Anczischati - cerkiew Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, najstarsza świątynia w Tbilisi datowana na VI w.
Wnętrze kościoła Anczischati
Kościół Kashveti świętego Jerzego
 (pocz. XX w.),kolejna ze światyń
Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego
Wnętrze kościoła Kashveti,
ikonostas jest dziełem Polaka
Henryka Hryniewskiego
Przewodniki zachwalają spacer po starówce i zwiedzanie starych kościołów (Gruzja ma swój własny Kościół i obrządek, różny od prawosławnego). Moim zdaniem to atrakcja przereklamowana, jeden, góra dwa kościółki (zwykle skromne) w zupełności wystarczą (np. cerkiew Anczischati). A niespieszny spacer po mieście (podczas naszego pobytu panował upał) najlepiej połączyć z degustacją miejscowych piw lub win (wedle upodobań, ja wolę piwo, ale nie każdy musi podzielać to zdanie). Po drodze warto zahaczyć o Plac Wolności oraz o wiszący Most Pokoju, nowoczesną konstrukcję przerzuconą przez rzekę Kura. Koniecznie należy natomiast odwiedzić dwa miejsca. Pierwsze z nich to wzgórze Solokai z punktem widokowym (najlepiej wyjechać tam kolejką linową, stacja dolna w sąsiedztwie Mostu Pokoju), w pobliżu mamy też średniowieczną twierdzę Narikala, rozciąga się stamtąd wspaniała panorama miasta. Drugi żelazny punkt programu osiągniemy schodząc ze wzgórza ścieżką dla pieszych spacerowiczów. To usytuowane u jego stóp stare, dziewiętnastowieczne łaźnie. W Tbilisi znajdują się bowiem źródła wód termalnych, wedle legendy to one zadecydowały w VI w. o założeniu miasta, gdy przypadkiem natrafił na nie podczas polowania król Wachtang IV. W łaźniach tych bywali z upodobaniem (i o nich pisali) Aleksander Puszkin oraz Aleksander Dumas ojciec.
Cminta Sameba, czyli Sobór Świętej Trójcy

Wnętrze. Budowę kościoła zaczęto w 1995 roku z zamiarem uczczenia dwutysięcznej rocznicy narodzin Chrystusa.

Ikonostas. Budowę kościoła przerwano i ponownie wznowiono w 2000 roku. W 2002 roku odprawiono tutaj pierwsze nabożeństwo.
Nieśpieszny spacer po mieście
Plac Wolności

Gdzieś na ulicach Tibilisi

Narada. Do której knajpy iść na piwo?

W Tbilisi nader często zdarzają się też takie widoczki

Most Pokoju

Pałac Prezydencki w Tbilisi

Widok z Mostu Wolności na wzgórze Solokai
Kolejka na wzgórze Solokai

Panorama ze wzgórza Solokai

Król Wachtang Gorgasali, założyciel Tbilisi

Przytulając do "piersi" Lecha Kaczyńskiego...
Charakterystyczny kompleks ceglanych budynków z kopułami na dachach widać dobrze ze wzgórza. Można tam wynająć na godziny prywatne apartamenty kąpielowe, dodatkowo zamówić masaż, wino lub posiłek. Następnie cieszymy się tymi atrakcjami oraz swoim towarzystwem bez obecności tłumów. Skorzystaliśmy, naprawdę warto! Wystrój wnętrz utrzymany w stylu historycznym, lekko siermiężny, ale dodaje to klimatu i uroku. Nie należy jednak przesadzać. Woda wydziela silne wyziewy i po dłuższym pobycie w łaźni, klienci/kuracjusze wychodzą słaniając się często na nogach. Może to jednak wpływ nie tylko powietrza i gorącej kąpieli, ale również wypitego wina i piwa (też wypróbowaliśmy). Kolejne miejsce warte odwiedzin to pomnik św. pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego (na placu przy skrzyżowaniu ulic Bohorma i Atskuri). Cieszy się on dużą sympatią Gruzinów, pewnie za to, że jako jedyna z europejskich głów państw ostentacyjnie i w awanturniczym stylu popierał Gruzję podczas jej zbrojnych potyczek z Rosją przed kilku laty. Gdy zginał w katastrofie lotniczej, wystawiono mu ten, dość skromny zresztą, postument. Prezentuje się raczej mało okazale i przypomina głowę naszego bohatera nabitą na pal albo złożoną na tacy. Cóż, de gustibus... Pomniejsza atrakcja, w zasadzie dla chętnych, to katedra Cminta Sameba, kościół patriarchy Kościoła gruzińskiego. Budowla stosunkowo nowa, potężnych rozmiarów i w niespecjalnie dobrym guście. Symbol pozycji Kościoła (skąd my to znamy), przez wielu Gruzinów krytykowana za koszty i ostentację (to też skądś znamy). Oczywiście, w dużej części sfinansowało ją państwo (czyli obywatele z podatków, tu po raz trzeci ciśnie się na usta...). Przed rozległym placem katedralnym sklep z miejscowymi, autoryzowanymi winami. W smaku bardzo dobre, ale też liczą tam sobie za nie jak za uznane gatunki francuskie czy włoskie. Miłośnicy innych klimatów mogą jeszcze wybrać się na stadion klubu piłkarskiego Dynamo Tbilisi. To niegdyś jeden z dwóch klubów-wizytówek radzieckiej piłki nożnej (obok CSKA Moskwa). Obecnie stadion chlubi się również rozegranym tam meczem o superpuchar Europy w 2015 r. Trzeba przyznać, że u nas podobnej imprezy dotąd nie udało się załatwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz