środa, 12 lipca 2017

Sighnaghi

Jeden z mieszkańców Sighnaghi 

Wyplatanie dywanów z czego słynie Sighnaghi 

Na murach twierdzy w Sighnaghi
Widok z twierdzy na Sighnaghi i dolinę
Sighnaghi – miasto w Kachetii, na południowym wschodzie kraju, około 2 godziny drogi z Tbilisi. Na początek odwiedzamy usytuowany kilka kilometrów od osady klasztor Bodbe. Słynie on jako miejsce pochówku św. Nino, dziewczyny, która w IV w. przybyła z południa (czyli z ówczesnych prowincji państwa rzymskiego) i nawróciła Gruzję. Jej atrybutem jest krzyż uczyniony z gałęzi krzewów winorośli, jakże stosownie. Stosownie, bo Kachetia w ogólności, a Sinaghi w szczególności, słynie jako stolica gruzińskiego winiarstwa. W klasztorze zawsze tłok, trudno się dopchać do wykusza z relikwiami. Te niewygody wynagradza piękny widok na dolinę. Samo miasto raczej senne i niewielkie, pięknie jednak położone. Bardzo ładna starówka, nad którą górują pozostałości twierdzy. Widok jeszcze lepszy niż z klasztoru. Na małym, ulicznym targowisku kupujemy domowe wino. Uznajemy je jednak za gorsze od tamtego spod Jaskini Prometeusza. Być może zbytnio się odstało. Miejscowi, domowi winiarze, nie używają siarczanów do powstrzymywania fermentacji. Wino przechowują we wkopanych w ziemię dzbanach, co zapewnia chłód i spowalnia proces. Jednak po odlaniu do plastikowych butelek (zwykłe naczynie dla trunków przeznaczonych na handel) fermentacja rusza dalej i wino nieuchronnie kwaśnieje. Trzeba je szybko spijać, bez żadnej zwłoki! Dowiadujemy się tego wszystkiego podczas odwiedzin w jednej z licznych w okolicy winiarni, gdzie turyści mogą degustować rożne gatunki (oczywiście, za opłatą) i zaopatrzyć się w stosowne zapasy. W takich miejscach drogo sobie jednak liczą i wolimy targowiska. Gruzini są bardzo dumni ze swego wina oraz tego, że to oni ten trunek wynaleźli. Istotnie, na terenie obecnej Gruzji odkryto najstarsze, pochodzące sprzed 8 tys. lat ślady uprawy winnej latorośli oraz tłoczenia i fermentowania wina. Uważają, że cały świat im właśnie wino zawdzięcza. (Tylko czy przed ośmioma tysiącami lat mieszkali tu Gruzini czy choćby ich przodkowie? Kaukaz to prawdziwy tygiel ludów i narodów.). Są nadto przekonani, że wino gruzińskie jest najlepsze na świecie. Stosownie do tego windują ceny. A potem dziwią się, że nie zdołali dotąd podbić rynków Europy i świata. Jak już wspomniałem, za tyle, ile żądają, można spokojnie kupić wina uznanych marek francuskich czy włoskich. A własne marki gruzińskie podupadły w czasach ZSRR, gdy masowo produkowano pseudowino, mieszając spirytus z wodą oraz koncentratem soku z winogron. W Sowieckim Sojuzie i tak zbyt na ten produkt był nieograniczony. Teraz muszą solidnie popracować nad odbudową renomy. Chociaż przyznam, że wino w Gruzji nie jest złe, tylko nieadekwatnie drogie w stosunku do trunków uznanych marek (oczywiście, nie mam tu na myśli wina domowego). Stopniowo znajduje jednak zwolenników, także w Polsce. Co prawda, ja i tak wolę piwo. Druga specjalność Sighnaghi to wytwórstwo dywanów. Celują zwłaszcza w dywanach tkanych z jedwabiu. W jednym z warsztatów proponowano nam taki za 500 $, zielony, może półtora na pół metra. Chyba był autentyczny, bo to oficjalny warsztat nadzorowany przez państwo i wydający certyfikaty. Nie zdecydowaliśmy się... Ada bardzo później żałowała, bo taki dywanik pasowałby jej do sypialni a cena nie była wygórowana...
W jednej z przydrożnych winiarni dla turystów



Beczki z winem...
Oryginalna ściana z butelek wina w winiarni

Pomiędzy winoroślami
Degustacja wina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz